czwartek, 15 grudnia 2011

1.4 - ,,Nie mam zamiaru stracić dziewictwa w samochodzie''


- Wydaje mi się, że to ma nam przypomnieć o rocznicy –powiedziałam nadal rozmyślając.
-A no tak, przecież mamy listopad – odetchnęła – ej dzisiaj jest 5. Rocznica jest w poniedziałek.
- Tak … Musimy koniecznie jechać na mszę i na cmentarz.Najlepiej jak wyjedziemy jutro, a w poniedziałek prawdo podobnie zrobimy sobie wolne od szkoły tak jak kiedyś z Alanem – nasze miny gwałtownie posmutniały na wspomnienia.
Poprawiłyśmy nasze jak zwykle delikatne makijaże i ruszyłyśmy z powrotem do chłopaków. Nie szłyśmy szybko. Nie odzywałyśmy się do siebie prawie przez całą drogę. Miałyśmy smutne miny. Wydawało mi się, że Nessa podobnie jak ja w ciszy wspomina najistotniejsze chwile spędzone z Alanem, te lepsze i te gorsze. Oczywiście dla mnie wszystkie były ważne. W końcu znalazłyśmy się niedaleko toru, przy którym o czymś zawzięcie dyskutowali Justin i Zack. Wyłapałam szybko główny wątek, jakim była oczywiście gra w kręgle.
- Nie przeszkadzamy wam ? – zapytałam ironicznie. Od razu zamilkli i na nas spojrzeli – ha mogłam się założyć . Była kłótnia? – bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-No – powiedział Bieber interesując się nagle swoimi butami.
- Ha. To stawiasz mi piwo – zaśmiałam się. W tej samej chwili Zack podszedł do mojej BFF.
- Nessa słonko nic ci nie jest ? Jesteś jakaś blada.
- Wszystko w porządku – przytulił ją, a ona szepnęła mu coś do ucha, na co tylko uwodzicielsko się uśmiechnął.
- Wracamy za godzinę – oznajmił mój przyjaciel chwytając Nessę za rękę i splatając swoje palce z jej – bądźcie grzeczni.
- I wzajemnie – zaśmiałam się, a BFF (czyt. Nessa) posłała mi tylko groźne spojrzenie. Zack i Nessa wyparowali, a ja zostałam już tylko z Justinem. No w sumie  to nie byliśmy sami, bo pracownicy kręgielni też tam byli, ale ja ich nie widziałam i to jest ważne.
- O czym tak rozmyślasz ? – Bieber przywołał mnie z powrotem na Ziemię.
- O takim przystojniaczku – uśmiechnęłam się to niego, ale on chyba nie zajarzył o kogo chodzi, bo zrobił grymas.
- To o kim? – zapytał ciekawsko. Nie brzmiało to raczej specjalnie zalotnie i tylko potwierdziło moje domyślenia. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
- Już wiesz o kim ? – uśmiechnął się i wykonał kilka ruchów brwiami (dop. Góra dół .. na pewno wiecie o co chodzi)
- O mnie … - stwierdził fakt – zaraz, zaraz. Myślisz o mnie.To znaczy, że mnie lubisz.
- Nie zaprzeczę, ale nie myśl sobie za wiele – uniosłam stanowczo w górę kąciki ust.
- Oj dobrze, ale …
*w tym samym czasie*
-Oczami Nessy-
Wyszliśmy z Zackiem z budynku. Szliśmy w ciszy w stronę samochodu. Weszliśmy do niego, ale nie zamierzaliśmy nigdzie jechać. Zack usiadł do mnie przodem. Ja też się do niego odwróciłam i nawet nie zorientowałam się,kiedy zaczęliśmy się całować. Zack posadził mnie na swoje kolana i zdjął moją bluzę, a ja zrobiłam to samo z jego. Całowaliśmy się bardzo namiętnie, do czasu, aż Zack włożył rękę pod moją bluzkę. Odsunęłam się od niego automatycznie.
- Co robisz? –zapytałam nie patrząc w jego oczy.
- Oj niunia, chciałem tylko …
-Chciałeś tylko jak najszybciej mnie przelecieć – przerwałam mu ze łzami w oczach – myślałam, że jesteś inny.
- Ale ja myślałem, że tego chcesz – bronił się.
-Nie Zack, nie chcę. Za krótko się znamy, a poza tym nie mam zamiaru stracić dziewictwa w samochodzie.
-T…to ty jesteś
- Tak jestem dziewicą – przyciszyłam głos.
-Przepraszam – wyszeptał spuszczając głowę – nie wiedziałem,bo wiesz, no bo jesteś śliczna i w ogóle no i wiesz każdy chłopak chciałby …
- To już wiesz – przytuliłam go mocno – uznajmy, że to się nie zdarzyło OK ?
- Tak – objął mnie, a ja wtuliłam się w jego pięknie wyrzeźbioną klatę.
Siedzieliśmy tak przytuleni jeszcze pół godziny, może dłużej.Nie odzywaliśmy się ani słowem. Wystarczyłam nam nasza obecność i bliskość (a przynajmniej mi wystarczyła). Jednak, jak to zawsze w bajkach bywa musiał zadzwonić telefon.
- Zack telefon.
- Naprawdę muszę ?
- Tak odbierz go, może to coś ważnego – podałam mu jego komórkę,a on niechętnie wcisnął zieloną słuchawkę i przyłożył go do ucha.
- Czego? W samochodzie. Tak przeszkadzasz – szturchnęłam go w klatę, a on zachichotał – Nie, nie będziesz chrzestnym. Normalnie. Oj Bieber poco zadajesz zbędne pytania? Tak. To przyjdźcie do nas do samochodu i jedziemy do mnie. Ups. Albo wiesz co, lepiej podjedziemy do tylnego wyjścia i szybko wsiądziecie.Tak czekają przed wejściem głównym z aparacikami. No dobra to się zbierajcie.No nara – rozłączył się.
-Jedziemy do ciebie ? – zapytałam patrząc na niego.
- Owszem. Wskakuj na siedzenie pasażera, żeby się gwiazdor nie wepchał i robimy porwanie tej jakże sławnej osobistości – powiedział z ironią ciągle się szczerząc, a ja zrobiłam o co prosił. Podjechaliśmy od tyłu, a ja doznałam szoku…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz