Właśnie otworzyłam oczy. Byłam cała
spocona. Spojrzałam na zegarek: 11.37. ,,Dobra jest jeszcze wcześnie rano’’
pomyślałam. Przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam.
***
Ciemny las.
Słychać tylko kroki i szelest łamanych gałęzi. Serce biło mi tak szybko, że myślałam,że
za chwilę wyskoczy. Wiedziałam, że ktoś stoi tuż za mną.
- Kim jesteś i
czego chcesz – wrzasnęłam przerażona.
- Oh Jess wyluzuj
przecież nic ci się nie stanie – postać podeszła do mnie i obejmując mnie w
pasie odwróciła przodem do siebie.
- Alan? J…jak ty?
–głos mi się łamał.
- Jestem stoję tu i cię
dotykam. Stęskniłem się słońce – zbliżył się do mnie, a ja
automatycznie wtuliłam się w jego klatę.
***
Zerwałam się z łóżka.
-Uf. – odetchnęłam -
To tylko sen – sprawdziłam czas 16.05. Zaraz chwila mam tylko 2 godziny ? –
trzeba wstawać – szepnęłam do siebie.
Zjadłam
śniadanie,wykąpałam się i umyłam włosy. Wysuszyłam je, po czym dobrze
wyprostowałam. Wchodząc do garderoby wyjątkowo wiedziałam co wyjąć. Wzięłam
zielone rurki i żółtą luźną bluzkę. Wyglądając przez okno zauważyłam, że wieje,
więc wsunęłam na głowę moją ulubioną czapkę w kolorach reggae. Zbiegając po
schodach usłyszałam dźwięk domofonu. Na ekraniku pojawiła się uśmiechnięta twarz
Biebera. Nacisnęłam przycisk i bramka się otworzyła. Włożyłam do jednej
kieszonki w spodniach klucz,a do drugiej komórkę. Otworzyłam drzwi, w których
niecierpliwie stał już Justin. Miał na sobie szare jeansy i niebieską bluzę,
spod której wystawała biała koszulka. Wrzuciłam na siebie czerwoną narzutkę i
byłam gotowa.
-Cześć – powiedziałam wychodząc
z domu.
- Siema. Świetnie
wyglądasz– wyszczerzył się.
- Dzięki –
odgarnęłam włosy do tyłu i wsiadłam do samochodu.
Jechaliśmy w ciszy.
Nie przeszkadzało mi to, ale zauważyłam, że on szuka tematu. Postanowiłam go w tym wyręczyć.
- To jak poznałeś sięz
Zackiem ? – wypaliłam. Widziałam jak podskoczył na siedzeniu.
- Co ?
- Mówi się słucham
–udałam mądrą i wyszczerzyłam się.
- No wiem –uśmiechnął
się do mnie – no więc nasze mamy znały się z pracy i tak jakoś wyszło, że już od
czasów pieluszkowych tworzyliśmy z Zackiem postrach w Kanadzie. A potem już tak
jakoś wyszło, że poszliśmy do jednego przedszkola ido podstawówki i do
gimnazjum.
- A czemu wyjechałeś?
- Zachciało mi się
sławy– wstrząsnęło nim, jakby mówił o jakiś traumatycznych przeżyciach. –
Jesteśmy –szybko zmienił temat.
-Przyjechaliśmy do
PASADY? – skrzywiłam się lekko wysiadając z samochodu.
- Tak. Zack mówił,
że często tu przychodzicie ze znajomymi.
- Bo tak jest.
Prawda Jess? – usłyszałam za sobą głos przyjaciela. Odwróciłam się i zobaczyłam
go idącego za rączkę z Nessą. ,,Oh jak oni słodko razem wyglądają’’ pomyślałam,
a po chwili przywitałam się z obojgiem.
- No tak. A co wy
tu robicie? – udałam zaskoczoną a
Nessa cicho zachichotała.
- No ten. Bo my z Justinem tak to zaplanowaliśmy – błądził wzrokiem – taka podwójna randka
–teraz już obie głośno się śmiałyśmy. A
jeszcze bardziej rozbawiały nas zdziwione miny chłopaków.
We czwórkę udaliśmy
się w stronę kręgielni. Weszliśmy do środka, zmieniliśmy buty i podeszliśmy
do jednego z torów. Każde z nas wzięło kule i zaczęło się obstawianie.
- Ej Bieebs
stawiam kolejkę, że zbije wszystkie – oznajmij Zachary kładąc łokieć na
ramieniu Justina.
-Stoi.
- A ja stawiam, że
JB podzieli się ze mną wygraną – krzyknęłam – a teraz zabieram Nesse i wrócimy
po tych 3 pierwszych kłótniach – zaśmiałam się i pociągnęłam przyjaciółkę za
rękę.
- Spoko już
idę,puszczaj – zrobiłam co prosiła.
- Ale my się
nie będziemy kłócić – powiedział Bieber.
- Tsa, mhm,
życzę powodzenia. Z tym oto człowiekiem – wskazałam na Zacka – wojny o piwo nie
unikniesz– poszłyśmy szybkim krokiem, żeby ich już nie słyszeć.
Weszłyśmy do łazienki,
gdzie jakieś plastikowe lalunie poprawiały sobie maski. Użyłam
swojego sprawdzonego tekstu na wolną łazienkę i jak zwykle zadziałało od razu.
Wszystkie uciekły z piskiem. Zostałyśmy tylko ja i Nessa. Usiadłam na umywalce i popatrzyłam na swoją towarzyszkę, która dzisiaj była taka jakaś nieswoja i
małomówna.
- Muszę ci coś wyznać–
powiedziała szeptem interesując się bardziej swoimi butami.
- Błagam tylko mi
niemów, że jesteś w ciąży – wypaliłam.
- Co ?! Nie…
Dobrze wiesz, że jestem grzeczna – oburzyła się.
- No nie da się
nie zauważyć. No to co to za sprawa?
- Miałam bardzo dziwny
sen – powiedziała smutno.
- Ja też – wyznałam
–domyślam się, że był podobny albo identyczny.
- Eh. No więc byłam w lesie, tym w Kalifornii i podszedł do mnie Alan, przytulił mnie i
powiedział,że tęsknił – wyszeptała na jednym wdechu.
- Aha. Czyli się
nie pomyliłam.
- Dlaczego śnił nam
się taki sam sen?
- To znak…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz