niedziela, 24 czerwca 2012

2.4 - `Jej chłopakiem`


-Tak słucham? Halo!
-Cześć Mi.
-Chris?! Spierdalaj!
-Nie! Czekaj! Nie rozłączaj się! – krzyknął chłopak, ale w odpowiedzi usłyszał dźwięk przerywanego połączenia. – nosz kurwa! Chris debilu wszystko zjebałeś! Ona nie chce cię znać! I co ja mam teraz zrobić? – kłócił się sam ze sobą.

-Mirabel słonko, cześć. –przytulił dziewczynę Zack.
-Cześć wujek. – cmoknęła mężczyznę w policzek. – co tam?
-Normalnie. Raczej chciałem zapytać co u ciebie? Byłaś już u ginekologa? – córka Biebera aż wypluła napój, który właśnie piła. – Christian mi powiedział.
-Mhm. Wujek, ja wiem, że to twój syn i w ogóle, ale nie będziesz go bronił czy usprawiedliwiał, prawda? – spytała z nadzieją w głosie.
-Nawet nie mam zamiaru. Naważył piwa, niech je wypije. – zaśmiał się Zachary. – kurde, ciągle nie mogę pojąć tego, że będę miał wnuka. Mam nadzieję, że ten brzdąc nie będzie mi mówił per dziadku, bo się załamię. Co pomyślą moje koleżanki z fitnessu, które wierzą, że jestem kawalerem – tym razem oboje się zaśmiali. Dodajmy, że Mi zrobiła to pierwszy raz (na trzeźwo i szczerze) odkąd dowiedziała się o ciąży.

Dziewczyna siedziała w salonie przed telewizorem i skakała po kanałach. Zatrzymała się na MTV i zaczęła oglądać program „Nastoletnie matki”. Uśmiechała się widząc małe bobasy i wyobrażała sobie siebie w roli rodzica. W pewnym momencie usłyszała dźwięk dzwonka. Uświadamiając sobie, że została sama w domu, podeszła do drzwi i bez wyglądania przez wizjer (?) – czego swoją drogą chwilę później pożałowała – otworzyła ``wrota``. Niestety nie zadowolił ją widok za nimi. W progu stał młody Night.
-Cześć – powiedział dość cicho, jednak Mirabel to usłyszała i, gdy już chciała zamknąć drzwi, przytrzymał je nogą. – proszę porozmawiajmy. – wyszeptał błagalnym tonem.
-Nie mamy o czym – wysyczała.
-Mi, proszę wysłuchaj mnie! Ja wiem, że zachowałem się jak ostatni dupek, i że nie zasługuje na wybaczenie, ale proszę cię chociaż mnie wysłuchaj.
-Zgadzam się z tobą w stu procentach. Jesteś skończonym dupkiem i nie zasługujesz na wybaczenie. Masz 5 minut i ani sekundy dłużej.
-No, więc na początku chcę cię przeprosić za to, że zostawiłem cię w momencie, w którym najbardziej mnie potrzebowałaś, za to, że zrobiłem ci dziecko i za to, że mnie poznałaś… przepraszam Mirabel. Ale nie mogę nic na to poradzić. I chcę jedynie tego, żebyś, kiedy dziecko się urodzi pozwoliła mi się z nim lub nią spotykać.
-To wszystko? – zapytała stwarzając wrażenie znudzonej.
-Nie. Jeszcze bardzo cię proszę, żebyś dbała o siebie i urodziła to dziecko. Bo słyszałem, że kilka dni temu piłaś i …
-Gówno cię to obchodzi, tak?! Zrobię co zechcę i urodzę to maleństwo, bo je kocham jasne? A teraz żegnam pana! – wykrzyczała zdenerwowana Bieberówna i zamknęła chłopakowi drzwi przed nosem.

Przygnębiony Christian szedł uliczkami Los Angeles, kierując się w stronę domu swojego najlepszego przyjaciela. Będąc już przed domem państwa Mallow, zadzwonił do drzwi, które chwilę potem otworzył mu kumpel. Przywitali się ``po męsku`` i udali się do pokoju Treya.
-I co, byłeś u niej? – spytał gospodarz.
-No… wysłuchała mnie, a później trzasnęła drzwiami. Powiedziała, że urodzi to dziecko, ale o mnie nic nie wspomniała... -  zaczął mówić przybity Night.
-Stary, będzie dobrze. Musi się oswoić z tym, że wróciłeś i porozmawia z tobą. Oczywiście nie chodzi mi o jutro, ani nawet za tydzień, ale zobaczysz, że to nieuniknione…
Obaj chłopcy wypili po dwa piwa, po czym obejrzeli jakiś mecz i położyli się spać.

-Cześć Ama. – dziewczyna przytuliła swoją przyjaciółkę.
-Cześć mój grubasku! – Amanda cmoknęła Bieberównę w policzek i się zaśmiała.
-Ha-ha, bardzo śmieszne… naprawdę już utyłam?- spytała zmartwiona Mirabel. Panna Newcastle tylko wybuchła głośnym śmiechem. – no nie śmiej się ze mnie. Nie moja wina, że przejmuje się tym, żeby ten dzidziuś nie zrobił ze mnie słonicy – zachichotała.
-Ha-ha… Jejciu… no ja nie mogę… będę ciocią – Amanda zagrała wzruszenie. – o już 17… Chodź! – i pociągnęła zdezorientowaną brunetkę do parku. Było gorąco, więc ubiór nastolatek pasował do pogody. Bieberówna miała na sobie dżinsowe shorty, czarną bluzkę z motywem *Scoobby Doo i granatowe converse, a jej towarzyszka białą bokserkę, spódnicę w kwiatki, morelową narzutkę i ciemnoniebieskie buty tej samej firmy. Obie oczywiście na nosach miały ray bany.
-Ale po co my to tak właściwie przyszłyśmy?
-Cześć wam kobiety moje kochane! – uścisnął przyjaciółki Trey.
-Cześć dziewczyny.. – przywitał się Chris.
-Witam chłopca, który uważa się za mężczyznę i Chrisa – powitała chłopaków, podobnie jak jakiś czas wcześniej Mirabel, Amanda. A córka Biebera tylko pustym wzrokiem wpatrywała się w młodego Nighta.
-Mi, proszę porozmawiaj ze mną – wyszeptał syn Zacka. Na szczęście był czujny i zdążył uchronić dziewczyną przed upadkiem. Wziął ją w ramiona i mocno przytulił, zaś widząc, że ta traci przytomność, nakazał zadzwonić po pogotowie. Po chwili karetka już zabierała Mirabel do szpitala, a Christian wybłagał pojechanie z nią. Roztrzęsiona Amanda stała w objęciach Mallowa, który głaskał ją po plecach i uspakajał.
-Csiii – pocałował koleżankę we włosy – będzie dobrze, zobaczysz. Czasami się zdarza, że kobiety w ciąży mogą zemdleć, tak bez powodu. Ej mała no nie płacz . – otarł jej łzy. – chodź pojedziemy tam.

Chłopak siedział przed salą szpitalną i czekał, aż ktoś powie mu co się dzieje z jego… no właśnie kim? Chwilę później na korytarzu zjawił się zdenerwowany Justin, a za nim weszła – niewiele spokojniejsza – jego żona.
-Co się stało?! – krzyknął – Christian, gdzie moja córka?! – smutnym wzrokiem wskazał na drzwi, za którymi znajdowała się dziewczyna.
-Justin, uspokój się! Nie wejdziesz tam!
-Ale moja córka…
-Bieber, moja też, ale nie wejdziesz. Zrozum, żeby można było tam być, to Chris nie siedziałby tutaj. – wytłumaczyła mężowi Jessica.
-No dobra. Christian, co z nią? – zadał, tym razem spokojnie, pytanie mężczyzna.
-Zemdlała, ale nic więcej nie wiadomo. Czekamy, aż wyjdzie lekarz. Wujku, ja naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, dziecka. – wyłkał.
-Spieprzyłem jej życie. – rozkleił się.
-Nieprawda! Mnie też wydawało się, że spieprzyłem życie Jessice, ale tak nie jest. Oboje kochamy Mirabel i nie wyobrażamy sobie życia bez niej. Zobaczysz. Z wami też tak będzie, bez względu na to, czy postanowicie być razem, czy zostać tylko przyjaciółmi. – wytłumaczył starszy z nich, a w tym czasie na korytarz weszła zapłakana Amanda, a tuż za nią podążał Trey.
-Co z nią? – rzuciła w stronę trójki siedzącej przed salą.
-Nie wie…
-Pan Bieber, dzień dobry. Pan jest ojcem pacjentki, prawda? – zapytał doktor Pierre wychodząc z pomieszczenia.
-Tak, jestem jej ojcem. Panie doktorze, co z nią?
-Jestem lekarzem prowadzącym, ginekologiem. Pacjentka zasłabła…
-A co z dzieckiem? – wtrącił się Chris.
-A pan jest?
-Jestem… jestem…
-Jej chłopakiem – oznajmił Justin.
-Tak więc, z dzieckiem wszystko w porządku. Żyje. A mirabel zasłabła przez pogodę. Nic się nie dzieje i, jeżeli wszystkie wyniki będą w normie, to nawet jutro ją wypiszemy.
-Można do niej wejść? – spytał syn Zacka.
-Śmiało. – powiedział lekarz i odszedł.

Chłopak niepewnie otworzył drzwi i powoli wszedł do środka. Zobaczył ją. Była o wiele mniej blada niż, gdy ją tu przywieźli. Leżała i uśmiechała się. Jednak uśmiech znikł z jej twarzy, kiedy zobaczyła swojego ostatniego gościa. Christian bez słowa podszedł do krzesełka, które znajdowało się przy łóżku dziewczyny i usiadł na nim. Po chwili namysłu, zdecydował się ująć jej dłoń i pogładził ją.
-Po co przyszedłeś? – spytała spokojnie.
-Chciałem porozmawiać. – uśmiechnął się nikle.
-Ale, my nie…
-Mamy o czym Mi i nie zaprzeczaj.
-Nie chcę, żebyś był ojcem tego dziecka. – to jedno zdanie zadziałało na niego jak tysiąc noży wbijanych w jego serce i inne ważne narządy. Zadała mu tym cholerny ból, trafiła w samo serce.
-Ale jestem jego ojcem i tego nie zmienisz. – po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.
-Bardzo bym tego chciała…

niedziela, 17 czerwca 2012

2.3 - `klękaj przed nią! `


W starym sakateparku, na jednej z ramp siedziała trójka przyjaciół. Rozmawiali o tajemniczym zniknięciu jednego z nich. Gadali o tym codziennie od czasu niepojawienia nie kolegi na imprezie.
-Trey, a może ci coś mówił. No nie wiem, że jedzie do babci albo ciotki… no mów. Od trzech tygodni Chris nie daje znaku życia, nie odbiera telefonów, nie odpisuje i nie ma go w domu. – powiedziała Amanda.
-Boże! Nie wiem, gdzie on jest Ama, nic nie gadał! Policja go szuka. My sami nic nie wskóramy.
-Mi, czemu się nie odzywasz? Od czasu jego zniknięcia nic nie powiedziałaś w tej sprawie. – odezwała się panna Newcastle.
-Sorki, ale musze już lecieć. Zasiedziałam się… pa – Mirabel wstała, pocałowała przyjaciół na pożegnanie w policzek, po czym biegiem udała się w stronę domu.
-A tej co? – zapytał Trey.
-Nie mam zielonego pojęcia, ale od jakiegoś czasu zachowuje się bardzo dziwnie. Myślę, że ona coś wie, tylko nie chce powiedzieć. Pewnie znowu się pokłócili, o te chodzenie.

-Mirabel! – zawołała Jessica wchodząc do domu. Usłyszała od przyjaciółki, że jej syn skontaktował się z nią, więc postanowiła poinformować o tym córkę.
-Co? – zapytała młoda Bieberówna, gdy zeszła do kuchni. Matka zlustrowała ją wzrokiem i z przykrością stwierdziła, że dziewczyna płakała. Bella miała podpuchnięte oczy, a jej twarz była cała czerwona.
-Córeczko, Christian dzwonił do cioci i powiedział, że nic mu nie jest, i że na razie nie ma zamiaru wracać. Mówił też coś, że cię przeprasza, ale nie chciał powiedzieć czemu i kazał ci tylko przekazać, a ty… - tłumaczyła żona Biebera, ale młodsza z nich przerwała jej w pół zdania.
-Mamo, nie obchodzi mnie to! Nie interesuje mnie, co się z nim dzieje, gdzie jest i czy żyje. Dlaczego wy nie możecie tego zrozumieć – wykrzyczała wściekła Mirabel.
-Córcia, spokojnie. Co się stało? Pokłóciliście się, rozstaliście?
-Nie, mamuś. My nigdy tak naprawdę ze sobą nie byliśmy.
-Ale…
-Nie przerywaj! Nigdy ze sobą nie byliśmy. To ten debil wymyślił to całe ‘’bycie ze sobą’’, żebyście się nie czepiali, że wtedy ze sobą spaliśmy. Ale… a z resztą nieważne. – przerwała.
-Ważne, Mi powiedz.
-Bo on. On wyjechał, bo um… dowiedział się, że… że… - jąkała się nastolatka.
-Że?
-Żejestemwciąży. –wyszeptała na tyle szybko, aby rodzicielka nie zrozumiała, ale nie przewidziała tego, że Jess umie łączyć fakty.
-Naprawdę? – pisnęła kobieta – tak się cieszę – i przytuliła swoją córkę.
-Wierz mi, nie ma z czego.
-Niby dlaczego?
-Dlaczego? Mamo, jestem w ciąży, a ojciec dziecka spierdolił dzień po tym, jak mu o tym powiedziałam! Z czego tu się cieszyć, co?! Z tego, że w wieku 33 lat zostaniesz babcią?! Twoje koleżanki dopiero zakładają rodziny, a ty już będziesz miała wnuka – wykrzyczała Bella i z płaczem pobiegła do swojego pokoju.
-Ale córeczko… - tylko tyle usłyszała, zanim zatrzasnęły się za nią drzwi.

Siedział w pokoju hotelowym i oglądał telewizje. Nie mógł uwierzyć, że już niedługo ma zostać ojcem. Nie dopuszczał do świadomości faktu, że musi zmienić swoje dotychczasowe życie i zaopiekować się dziewczyną - która prawdopodobnie już na dobre go znienawidziła - i dzieckiem. Własnym dzieckiem. Te słowa do niego nie docierały. Gdyby ktoś jeszcze niedawno powiedział mu - że w chwili obecnej będzie myślał o tym, że wkrótce zostanie rodzicem – wyśmiałby go. A teraz siedzi w apartamencie w słonecznym Malibu i nie ma ochoty nawet wyjść na balkon, żeby zapalić. Coraz częściej myśli nad tym, żeby wrócić, ale nie może. Nie potrafi spojrzeć jej w oczy…


-Jessica! Słuchaj, musimy poważnie pogadać.
-O co chodzi Zack? – spytała żona Biebera, gdy wraz z przyjacielem siedzieli przy kawie.
-Jess, dobrze wiem, że Mi ci się zwierza, że jesteś nie tylko jej matką, ale też przyjaciółką, ale… no, ten. Nie będę owijał w bawełnę. Chris powiedział mi, że spodziewają się dziecka…
-Wiem. Wczoraj Bella mi powiedziała… Zack, Christian z tego powodu wyjechał, prawda?– powiedziała kobieta ze smutkiem patrząca na męża jej nierodzonej siostry.
-Musimy powiedzieć Van i Bieebsowi…

-Że co?! Jak to w ciąży?! –krzyknął Justin. – Moja malutka córeczka? – powiedział już bardzo cicho. – czemu?
-Przecież wiesz, jak się robi dzieci! –wrzasnęła zdenerwowana Jessica. Była na niego wściekła. Przecież sam jej zrobił dziecko, kiedy była niewiele starsza niż ich córka, a jej śp. ojciec nie zareagował takim krzykiem. Uśmiechnął się i jej pogratulował. Na szczęście pani Bieber przewidziała reakcję męża i postanowiła, że razem z Zacharym powiedzą małżonkom bez obecności dzieci. – uspokój się JB! – i nagle usłyszeli dobiegający z góry huk zamykanych – a raczej zatrzaskanych – drzwi.

Dziewczyna weszła do domu, a z jej oczu momentalnie zaczęły lecieć słone łzy. Nie dowierzała, że jej matka jest zdolna do czegoś tak strasznego. Jak mogła zdradzić jej tajemnice.
- Że co?! Jak to w ciąży?! –krzyknął jej ojciec. Wyszeptał coś jeszcze, ale tego nie usłyszała.
-Przecież wiesz, jak się robi dzieci! –nic więcej do niej nie docierało. Nie chciała, żeby na razie ktokolwiek wiedział. Biegiem ruszyła na górę, wbiegła do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami. Osunęła się po ścianie i zaczęła głośno szlochać. Usłyszała głos swojego ojca, który symbolizował, że ktoś do niej dzwoni. Spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu, na którym zobaczyła zdjęcie Treya. Nacisnęła zieloną słuchawkę i przystawiła aparat do ucha.
-Co jest? – spytała obojętnym tonem.
-A tak sobie myślałem. Idziesz ze mną i Amandą do klubu? – no tak, oni nie wiedzą, że jestem w ciąży. Pomyślała.
-Ok. Mam ochotę się upić. To bądźcie u mnie za 15 min. – i się rozłączyła.
Wstała i szybko weszła  do garderoby. Wcisnęła się w granatowe spodenki, jasnoróżową bluzkę sięgającą do pępka, a na nogi tradycyjnie converse, w tym samym kolorze. Usta maznęła błyszczykiem, a paznokcie pomalowała na kolor pasujący do góry stroju. Jeszcze lekko prysnęła perfumami i była gotowa. Pomału zeszła na dół i gdy już miała wychodzić, zatrzymała ją rodzicielka.
-Dokąd idziesz? – spytała łagodnie.
-Chuj cię obchodzi! Spokojnie to przyjął co?! – warknęła i wyszła trzaskając drzwiami. Na dworze czekali już jej przyjaciele. Chłopak ubrany był tradycyjnie jak – skat, którym w rzeczywistości jest – a dziewczyna w różową sukienkę bez ramiączek, dżinsową kurtkę, chabrowe converse i czapkę z daszkiem tego samego koloru oraz biżuterię.

-Ja-jak-kiś t-ty sł-śłod-tki T-trey – wydukała nieźle pijana Mirabel – n-nie w-wiem czem-mu Ama…
-Zabieramy ją stąd! – powiedziała speszona Amanda. Niedowierzała, że niewiele brakowało, a chłopak dowiedziałby się o jej uczuciach. Wzięła Mi pod rękę i wraz z Mallowem wyprowadzili Bieberównę z klubu.
-G-g-gdzie my idziemy?
-Na chatę. – wytłumaczyła panna Newcastle
-Ch-hcę d-do domu! – tupnęła nogą.
-Nie! –krzyknęła w miarę trzeźwa dwójka. Dziewczyna zatrzymała taksówkę i razem udali się w kierunku ‘’chaty’’ czyli opuszczonego domu, który w dzieciństwie wspólnie wyremontowali.

Córka Biebera obudziła się z wielkim bólem głowy. W białym pokoju było cicho, choć w głowie Mirabel startowało tysiąc samolotów. Powoli wstała i idąc do pomieszczenia obok, przypominała sobie, co robiła poprzedniego wieczora. Ostatnie co zdołała zapamiętać to, to że zaraz po wyjściu z domu poszła do klubu. Wchodząc do drugiej sypialni przeżyła ciężki szok. Jej ‘’grzeczna’’ przyjaciółka leżała wtulona w Treya. Podchodząc bliżej spostrzegła, że oboje są nadzy. Tak właśnie nie dowierzała, że ta sama Amanda, która zawsze mówiła, że pierwszy raz przeżyje z mężem, właśnie straciła dziewictwo z typowym podrywaczem. Fakt od niepamiętnych czasów mieli się ku sobie, ale Newcastle nie wdawała się w związki z takimi facetami.
-Nie chciałabym was budzić albo nie, jednak chciałam. – krzyknęła budząc przy okazji dwójkę. Para spojrzała sobie w oczy, po czym natychmiast odsunęła od siebie. – no więc skoro już nie śpicie, to… co się stało wczoraj? I czemu wy spaliście razem, a ja nie miałam okazji się zabawić?
-Boże, Mi podaj moją sukienkę… o tam leży. – powiedziała zawstydzona Amanda. Trey próbował ponownie zasnąć, ale uniemożliwiała mu to myśl, że wczorajsza noc była rzeczywistością, a nie tylko pięknym snem. – Mi nie wstanę naga!
-Mi się taka podobasz o wiele bardziej niż w ubraniach. Nie sugeruję, że masz brzydkie ciuchy, ale lepiej ci bez nich. – rozmarzył się chłopak.
-Zamknij się.
-Ama, jakoś w nocy ci nie przeszkadzało, że oglądał cię nagą, więc nie histeryzuj, a ty ogarnij orgazm bo ci staje i skupcie się. Co się wczoraj wydarzyło? – krzyknęła wkurzona Bella.
-Mm. Było cudownie…
-Ona pyta o to, co odpierdoliła, a nie o twoje doznania czubie! – wrzasnęła Amanda, owinęła się prześcieradłem i poszła do łazienki.
-Ta, więc czemu nikogo nie zaliczyłam? – spytała Bieberówna.
-Bo zaczęłaś wszystkim opowiadać, że jesteś w ciąży i takie tam. To niedorzeczne.
-Taaak, masz racje… to ja idę się odświeżyć… - powiedziała bardzo szybko Mirabel i próbowała wyjść z pokoju.
-Stop! Wróć! Mi, jesteś w ciąży?...

Chłopak po raz pierwszy od przyjazdu tutaj wyszedł na słoneczną plażę. Było kilka minut po 20. Idąc brzegiem oceanu i oglądając piękne widoki, żałował, że jest tu sam. Po jakimś czasie postanowił przysiąść na chłodnym już piasku. Nagle rozdzwonił się dźwięk piosenki LAMFO „I’m sexi and I know it”. Zerknął na ekran – i widząc imię i zdjęcie kumpla –  nacisnął zieloną słuchawkę.
-No, co tam?
-Stary, jak mogłeś strzelić gola Mi. No z kim jak z kim, ale z Bieberówną to byś się zabezpieczył. Przecież Justin cię zabije. – wykrzyczał Trey. Nie mógł wcześniej zadzwonić, bo cały dzień spędził z dziewczynami w chacie.
-Powiedziała ci? – zdziwił się Christian. No, więc już wszyscy wiedzą. Przecież nie zwierzałaby się z takich rzeczy właśnie jemu.
-Nie. Umiem czytać między wierszami. Ale wiesz co jest najgorsze? Ona dalej pije bez względu na to, że jest w ciąży. – powiedział zmartwiony Mallow.
-Że co? Opieprzysz ją? Proszę. Tylko nie mów że to ode mnie.
-Spierdalaj. Sam ją opieprzaj, a nie się mną wyręczasz. Chris dupku to dlatego wyjechałeś, prawda? – odpowiedziała mu cisza. – kurwa wracaj do domu i klękaj przed nią!
-Przecież się jej nie oświadczę debilu!
-Ale ty jesteś głupi. Masz ją błagać o wybaczenie, a nie od razu się oświadczać. Chociaż moim zdaniem powinieneś, bo w końcu będziecie mieli dziecko nie?
-No chyba cię pojebało! Nie chcę się z nią żenić!
-To trzeba było myśleć! Kochasz ją?! – i właśnie tym pytaniem zaszokował młodego Nighta. No bo kurwa potrzebował jej, zawsze. Ale czy można to nazwać miłością? – dobra nie ważne. Musze kończyć. Nara. – i się rozłączył.
Christian od pół godziny zastanawiał się czy zadzwonić. W końcu zdecydował się nacisnąć zieloną słuchawkę i czekał. Pierwszy sygnał… drugi… trzeci… piąty.
-Tak słucham?...