czwartek, 29 grudnia 2011
1.7 - ,,Przedawkował''
Jechałyśmy, a raczej leciałyśmy już do Californii. Nessa przez całą drogę spała, a mi się przeokropnie nudziło. Włożyłam do uszu słuchawki i próbowałam zmrużyć oczy, ale mi się nie udało. W końcu wylądowałyśmy. Obudziłam swoją przyjaciółkę, która w tym momencie najchętniej, by mnie zamordowała i wysiadłyśmy z samolotu. Zadzwoniłam po taksówkę. Było chłodno i zaczynało padać, wiec pobiegłyśmy pod jakiś daszek. Dosyć długo czekałyśmy na samochód, ale jak się zjawił, to z prędkością światła (xdd) znalazłyśmy się pod posiadłością cioci Fox. Zadzwoniłyśmy do drzwi i po chwili otworzyła je nam. Była blada, ubrana cała na czarno, jej włosy były niedbale spięte w kucyk, a na twarzy malował się smutek i ból.
-Cześć ciociu – uściskałam ją.
-Cześć dziewczynki. Cieszę się, że jesteście.
-My też się cieszymy – uściskała nas mocno i poszłyśmy do salonu.
W jej domu nic się nie zmieniło. Jak zawsze wszystko było pięknie poukładane. Weszłyśmy na górę do pokoju Alana. Zauważyłam, że pokój jest pozostawiony, tak ja przed śmiercią przyjaciela. Nawet ubrania leżały, tak samo jak, gdy była ty ostatni raz, czyli dzień przed jego odejściem. Wyglądało to, jakby ten pokój czekał, aż Alan wróci, co oczywiście było niemożliwe.
-Ciocia nie wchodziła tu od trzech lat – wyszeptała Nessa.
-Ale jak? – zdziwiłam się, nie było tu nawet kurzu. Okna były jak świeżo pomyte, firanki wyprane, a pościel mimo, iż pognieciona to czysta, tak samo jak piękna mahoniowa podłoga. Zauważyłam, że na półce nocnej stała ramka ze zdjęciem. Ukazywało uśmiechnięte twarze trójki przyjaciół. Podniosłam je i zobaczyłam niewielką kopertę z napisem ,, Dla moich słoneczek: Vanessy i Jessici’’.
-Jess otwórz to – ponaglała mnie BFF, kiedy wpatrywałam się w napis.
-T… to chyba list pożegnalny – wyszeptałam przez łzy, po czym otworzyłam kopertę. Nessa podeszła do mnie i obie zaczęłyśmy czytać list napisany przez Alana, co poznałyśmy po charakterze pisma. „Słoneczka wy moje. Stęskniłem się za wami strasznie.”
- Jak to stęsknił. To mi raczej nie wygląda na list pożegnalny – powiedziała Nessa.
„Bo to nie jest żaden list pożegnalny. Napisałem to wczoraj w nocy.” Na kartce kolejno pojawiały się te słowa.
-Co? Kim ty jesteś? – przestraszyłam się.
„ Oj. Sorry. To ja Alan. Zapomniałem się podpisać. Naprawdę nie chciałem was przestraszyć.”
-Ale jak? Jesteś duchem? – powiedziałam przestraszona.
„Raczej stróżem słońce.”
-To znaczy Aniołem?
„Jeżeli tak ci będzie łatwiej zrozumieć, to tak, coś w tym stylu.”
- O o i masz takie fajne skrzydła i aureolę? – podniecałam się. Skakałam i cieszyłam się.
„Jess czy ty się czasem nie leczysz na głowę?” na kartce pojawiło się kolejne zdanie.
- Ta… była u psychiatry, ale nie chce brać leków – nagle odezwała się Nessa.
-No nie moja wina, że chce jeszcze pożyć, a ten pierdolnięty facio chce mnie otruć! – oburzyłam się.
„ Bierz te leki, bo jesteś nadpobudliwa.”
-Przeżyje bez tej trucizny !
-Ty może tak, ja niekoniecznie – fuknęła moja BFF.
-Haha. Nikt nie powiedział, że ten kto się ze mną jakkolwiek zwiąże to będzie miał kolorowo.
-Tak. Współczuję Justinowi.
„Czy możemy porozmawiać o czymś pożytecznym, a nie użalać się nad kolesiem, z którym Jess spędziła wczorajszą noc?”
- Ej skąd to wiesz hmm? I tak w ogóle to się tłumacz czemu się zabiłeś.
„No więc z twoimi zdolnościami to zgaduję. I wcale się nie zabiłem.”
Co? Czyli to nie było samobójstwo? Ale jak? Przecież ci policjanci mówili, że on się zabił, że dźgnął się tym pieprzonym nożem… pokazywali nawet zdjęcia znalezionego ciała i on trzymał ten nóż. Coś ty śmierdzi i wcale nie mówię o skarpetkach Alana. Pomyślałam.
-Skoro to nie było samobójstwo, to co to było? – powiedziałam spokojnie, a po chwili na kartce pojawiło się nowe słowo „Morderstwo”.
-Co? To niemożliwe. Kto? Jak? Za co? – wykrzyczałam płacząc.
-Czy to Lukas? –spytała spokojnie Nessa.
„A czy to ważne?”
-TAK! – krzyknęłyśmy.
„No dobra. To on, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia.”
Że co? Chłopak, z którym w przedszkolu bawiłam się w dom, którego w dzieciństwie zawsze widziałam w roli swojego męża i ojca swoich dzieci, z którym chodziłam przez dwa lata w podstawówce zabił mojego najlepszego przyjaciela? Jak to się stało? Takie myśli chodziły mi po głowie.
„Jess on nie żyje”
-Że co? Ale jak?
„Przedawkował.”
-Dziewczyny schodźcie. Za chwilę wyjeżdżamy. – usłyszałyśmy z dołu krzyk cioci.
„Idźcie. Resztę opowiem wam w snach.”
-Dobra … -rzuciłyśmy i zeszłyśmy na dół…
poniedziałek, 19 grudnia 2011
1.6 - ,,Widzę, że jesteś zabezpieczona''
-Em. Nie chciałam albo jednak chciałam wam poprzeszkadzać – powiedziała Nessa wchodząc do salonu.
- No to ci się udało – wysapałem, kiedy Jess oderwała się od moich ust.
- Ha ha wiem – zaśmiała się – Jessi zbieramy się, już późno. Mama Alana dzwoniła i powiedziała, że mamy być na 15 u niej.
- Ojeja. Dobra – Jessica zaczęła wstawać, ale ja do siebie przyciągnęłem.
- Czemu idziecie? Przecież możecie nocować nie ? Jest już po północy. Nie pójdziecie same.
- Podwiozę je przecież – palnął Zack podchodząc do Nessy.
- Ej. Czemu wszyscy są przeciwko mnie?
- Justin kurwa my się musimy chyba spakować nie?
- Co? Spakować ? Wyjeżdżacie? – spojrzałem na Jess pytającym spojrzeniem.
- Taak ..
-Czemu mi nie powiedziałaś? – wrzasnąłem ze łzami w oczach.
- To nie tak. Wyjeżdżamy tylko na 2 dni. Jedziemy do Californii do przyjaciela.
-Aa. To pozdrów go ode mnie. Chcesz mogę ci dać bilety na mój koncert dla niego – miny dziewczyn momentalnie posmutniały, a w oczach Jess zauważyłem łzy.
-Bieber, debilu. Myśl trochę. Ich przyjaciel..
- On nie żyje –Jessi zapłakała wtuliła się we mnie.
-Przepraszam. Nie wiedziałem – wydukałem mocno przytulając dziewczynę.
- To już wiesz. Chodźcie jedziemy – krzyknął Zack.
-Oczami Jess-
Weszłam do samochodu, w którym już siedzieli moi przyjaciele. Usiadłam z tyłu, obok Justina. Chłopak objął mnie ramieniem.
-Przepraszam – wyszeptał mi do ucha.
- Nie szkodzi. Mogłam ci powiedzieć.
-A jak to się stało, że on em .. no wiesz ?
-Popełnił samobójstwo – wypłakałam mu w koszulkę, a on mocno mnie przytulił.
Resztę drogi jechaliśmy w ciszy. Kiedy już byliśmy pod moim domem, wysiadłam bardzo szybko i zaczęłam iść do domu. Justin zrobił to samo. I po chwili dorównał mi kroku.
-Gdzie idziesz? – spytałam ledwo słyszalnie.
-Do ciebie. Pomogę ci się spakować, a potem sobie pójdę.
-Ale dam sobie rade.
- Jest późno. Sama będziesz to robić długo, a we dwójkę zrobimy to o wiele szybciej.
-No dobra. Jak chcesz. – otworzyłam drzwi i wpuściłam Biebera. Za chwilę byliśmy już w mojej garderobie. Justin wziął jakąś walizkę – Em. Wyjeżdżam tylko na 2 dni. Wystarczy mi plecak.
-No tak. Wyobraziłem sobie, że to ja wyjeżdżam w trasę. Dobra to co bierzesz?
-em.. to – rzuciłam w niego po kolei Jeansami, zieloną koszulką i czarną bluzą. – w piżamy się nie będę bawić.
-A po co tak w ogóle jedziecie? – spytał pakując to czym dostał.
-Na mszę rocznicową. Co roku na niej jesteśmy.
- Aha. A gdzie przenocujecie?
-U cioci. To znaczy mamy Alana.
Przegadaliśmy jeszcze jakieś pół godziny.
- To ja już pójdę.
- Nigdzie nie idziesz.
-Dlaczego? – zdziwił się.
- No jak to dlaczego? Nie będziesz się pałętał po ulicach o 2 w nocy. Zostajesz.
- Dobra. Jak chcesz – uśmiechnął się do mnie. Ubrałam się w moją żółtą piżamkę. Położyłam się na łóżku i poklepałam miejsce obok. JB zdjął swoją koszulkę i klapnął na łóżko. Przytulił mnie i pocałował namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek i kilka pocałunków później straciłam górę od piżam. Justin macał mnie i całował po moim rozgrzanym ciele. Zaczęłam rozpinać mu rozporek. Pomału zaczęłam ściągać mu spodnie, a on w tym czasie rozpiął mój stanik. Zdjęłam mu spodnie. Zrobił to samo z moimi. Pieścił jeszcze moje piersi. – chcesz tego ? – spytał niepewnie. W odpowiedzi pozbyłam się jego bokserek. Uśmiechnął się tylko i zaczął masować mnie po pleckach.
-A masz gumki? –wypaliłam.
-Eee.
- Ha ha .. tak jak myślałam – wyjęłam z szafki nocnej paczkę prezerwatyw i podałam mu ją.
-Widzę, że jesteś zabezpieczona – zaśmiał się, a ja przymknęłam go soczystym całusem. Zdjął moje majteczki i po chwili już był we mnie.
Wykończeni opadliśmy na łóżko. Justin leżał na plecach, a ja wtuliłam się w jego tors. Gładziłam dłonią jego pięknie wyrzeźbioną klatę, a on masował mnie po ramieniu.
-Twojej mamy nie ma w domu?
-No co ty. Gdyby była to by się skończyło na buziaku na dobranoc.
-Em. Jess. Czy my no wiesz ..
-Czy jesteśmy razem ?
-No.
-Ty mi powiedz.
-A chcesz, żebyśmy byli parą?
-Nie wiem. Jesteś cudowny naprawdę, ale nie chcę być znana w TV, bo jestem twoją dziewczyną.
-A nie chcesz spróbować?
-No możemy, ale w tajemnicy przed mediami.
-Dobrze –pocałował mnie, a ja odleciałam.
***
Rano obudziłam się naga leżąc mocno wtulona w Justina. Chłopak smacznie spał. Zerknęłam na zegarek. Była 10.24. „Trzeba wstawać” pomyślałam przeciągając się.
-Justin wstawaj – trąciłam go w ramie.
-Jeszcze chwilę mamo –powiedział przez sen.
-Nie ma chwilę. I nie jestem twoją mamą! – wydarłam się na niego i przykryłam kołdrą.
-Już wstaje słonko – błyskawicznie wstał z łóżka.
-Weź się ubierz – zaśmiałam się.
-Nie krzycz tak jak śpię – usiadł na łóżku.
-Dobrze już nie będę – przytulił mnie i zabrał mi kołdrę
– Kocham cię – wyznał, po czym namiętnie pocałował. Jeszcze chwilę leżeliśmy tak przytuleni, aż nagle zadzwonił dzwonek do drzwi – pójdę otworzyć – powiedział wciskając bokserki na tyłeczek. W szlafroku weszłam do łazienki i się umyłam. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy i wyszłam z łazienki. Na moim łóżku siedziała zniecierpliwiona Nessa.
-Co ty tak długo w tej łazience robiłaś?
- A może by tak cześć?
- Tsa. Cześć.
-Gdzie Justin? – rozejrzałam się po pokoju i nigdzie go nie było.
- Robi śniadanie. Wiesz trochę dziwnie się poczułam jak otworzył mi drzwi w samych majtkach – skarciła mnie wzrokiem na co odpowiedziałam śmiechem – no to jak było?
-Hah cudownie. Tyle ci chyba wystarczy. Chodź idziemy zobaczyć co dobrego zrobił.
-OK.
Zeszłyśmy do kuchni, gdzie czekały na nas pysznie wyglądające kanapeczki. Wzięłam jedną i usiadłam do stołu obok mojego chłopaka. Obdarował mnie całusem w policzek i podał nam kawę…
piątek, 16 grudnia 2011
1.5 - ,,O jego ciepłych ustach''
-Oczami Jess-
Justin skończył gadać przez telefon. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
- Zbieramy się stąd. Idziemy tędy. –oznajmił i wskazał palcem na tylne wyjście.
- Jak to? Gdzie? I dlaczego akurat tędy? – spytałam zdziwiona.
- Jedziemy do Zacka. Dlatego, że przed wejściem głównym czeka kilku gości pragnących uchwycić i ukazać światu nową dziewczynę sławnego gwiazdora – wyszczerzył się.
- Nie jestem twoją dziewczyną! – wrzasnęłam.
-Wiem przecież, ale im wystarczy, że razem wyszliśmy i już tworzą jakieś historie – wytłumaczył.
- Mam to gdzieś! – powiedziałam wychodząc wyjściem, które uzgodniliśmy.Nie było jeszcze samochodu, którym mieliśmy jechać.
-Dlaczego się tak wkurzyłaś ? – spytał patrząc na mnie.
-Bo nie mam zamiaru być znaną jako twoja dziewczyna jasne?! –podniosłam głos.
- Ale czemu?! –krzyknął.
- Bo nie, kumasz ?!
- Ta… No powiedz dlaczego.
- Bo mi się podobasz, dlatego – o kurwa czy ja to powiedziałam na głos? Głupia, głupia, głupia. Miałam ochotę walnąć się z całej siły w tą moją pustą mózgownicę.
-A ty mi bardziej! – podszedł do mnie bliżej. Na początku tylko lekko musnął moje rozpalone usta, a ja to odwzajemniłam. Potem już coraz namiętniej się całowaliśmy. Byłam oparta o ścianę budynku, a Justin przylegał go mnie całym ciałem. Poczułam, że w jego spodniach robi się namiot, ale nie chciałam przerywać naszego pocałunku. Po paru minutach, kiedy pomału odklejaliśmy się od siebie, zorientowałam się, że tuż przed nami (tzn. za Justinem) stoi samochód. W środku siedział rozbawiony Zack i Nessa z bardzo dziwnym wyrazem twarzy. Chciałam już wsiadać, ale nieświadomy naszej widowni Bieber znów przysunął mnie do ściany i zaczął całować.
-Oczami Nessy-
Zobaczyłam Jessi w objęciach Justina, którzy już dość długo wymieniali ślinę. Zdziwiłam się ogromnie, widząc przyjaciółkę łamiącą swoją I i najważniejszą regułę niepisanego kodeksu jej autorstwa.
- Ha ha… A myślałem, że nasza Jess nie liże się na pierwszej randce – śmiał się Zack.
- Bo się nie liże. Ma zasady – wyznałam – to z pewnością Bieber się na nią rzucił.
- A ja sądzę, że wyznaje też zasadę łamania zasad, a przynajmniej tej jednej – w tej chwili spojrzał na mnie – dobrze, że ty tych zasad nie wyznajesz.
- A skąd wiesz? Zapytałeś?
- Nie, ale przecież całowałaś się ze mną.
- No wiesz jak już zacząłeś to co miałam cię ugryźć? –zaśmiałam się.
- No, ale co nie podobało ci się? – spytał wyraźnie zasmucony.
-Tego nie powiedziałam – uśmiechnęłam się do niego i pogładziłam go po policzku, a on odwzajemnił uśmiech.
- Ej, nie chcemy wam przeszkadzać w tych czułościach, ale czy możemy już jechać? – tylne drzwi od samochodu się otworzyły i Bieber wsadził przez nie swój, jakże sławny łeb.
- Bardzo śmieszne. To my czekaliśmy tyle czasu, aż wy łaskawie skończycie się lizać – rzuciłam patrząc na niego wzrokiem, którym na 100% mogłabym zabić.
- Wyluzuj niunia. – powiedział Zack – cieszcie się, że was nie zauważono i nie sfotografowano, chociaż te drugie to hmm .. nie wiem czynie wyśle tych fotek do sieci – śmiał się Zachary i pokazał zdjęcia, które przed kilkoma minutami zrobił swoim telefonem.
- A tylko spróbuj – warknął gwiazdor.
- Super, możemy już jechać? – odezwała się zniecierpliwiona Jessica zamykając drzwi samochodu.
- Pewnie – odparł Zack ruszając w stronę swojego domu…
-Oczami Jess-
„Boże jak on świetnie całuje” , „ Jak mogłam złamać moją świętą zasadę? Tak zrobiłam to dla jego cudownych ust. Ale wszystko jedno nie powinnam.”Takie myśli chodziły mi po głowie przez całą drogę. Byłam zupełnie odłączona od świata. Nie zorientowałam się nawet kiedy zatrzymaliśmy się przed posiadłością państwa Night.
- Jessi. Halo wysiadaj! – krzyczała Nessa wymachując rękami przed moją twarzą.
- Co? Już jesteśmy? – otrząsnęłam się, kiwnęła twierdząco głową. Rozejrzałam się dookoła – gdzie JB?
-Chłopaki weszli już do środka. Podobno Zack musi trochę ogarnąć w pokoju – uśmiechnęła się moja BFF.
- Trochę? A sam na to wpadł?
-No raczej tak.
-Ha… od 3 lat mu to powtarzam. Dzięki tobie nareszcie przejrzał na oczy –zaśmiałyśmy się.
- A o czym to się tak przez całą drogę myślało hmm ?
- O jego ciepłych ustach – rozmarzyłam się, ale od razu Nessa wybuchła śmiechem.
-Zakochałaś się słonce – już nie chichotała, tylko przyjaźnie się uśmiechała.
-Wcale, że nie. Moją miłością są wygłupy i muzyka, a nie żaden laluś.
-A co jeśli ten „laluś” zajmuje się muzyką?
- To nie gra roli. I tak wiesz dobrze, że najbardziej lubię reggae.
- No, ale za późno to już się stało. Widziałam jak wymienialiście ślinę. Zakochałaś się w Bieberze – nic nie odpowiedziałam – złamałaś swoją zasadę.
- Cicho. Jestem tego świadoma. Chodźmy już.
Wysiadłyśmy z auta i poszłyśmy w stronę drzwi wejściowych domuZacka. Weszłyśmy przez nie.
-Co tak długo ? – krzyknął Zack z salonu.
- Chciałam ci dać więcej czasu na „ogarnięcie” –powiedziałam śmiejąc się i podchodząc do kanapy, na której siedzieli chłopaki.
- No co? Przecież było w miarę czysto prawda Bieebs ? –spojrzałam na Justina, który jak zahipnotyzowany wpatrywał się we mnie. Zack szturchnął go, ale to nic nie dało – halo JB ziemia – przyjaciel wykonał taki sam ruch przed twarzą mojego adoratora, jak Nessa przed moją kilkanaście minut temu.
- Prawda – krzyknął Bieber – a teraz zabieraj te łapy. !
- Ah, jak się cieszę, że wróciłeś – podbiegłam do niego,usiadłam mu na kolanach i mocno przytuliłam. Poczułam, że jego „kumpel” się podniecił.Nessa chyba też to zauważyła, bo wręcz podbiegła do Zacka i pociągnęła go zarękę.
-Chodź przystojniaczku – powiedziała cicho, ale słyszalnie. Zniknęli za ścianą. Domyśliłam się, że poszli na górę. Justin przyległ do mnie, musnął delikatnie moje wargi, po czym zaczął całować.
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Ale co?
-Dlaczego znowu mnie pocałowałeś?
-A nie podobało ci się ?
- No oczywiście, że mi się podobało.
-To w czym problem?
-Chcę po prostu wiedzieć dlaczego to zrobiłeś.
-Bo mi się podobasz …
-I to jedyny powód?
- Nie. Ciągnie mnie do ciebie, rozumiesz?
Nic nie odpowiedziałam. Po prostu usiadłam mu okrakiem na kolanach i zaczęłam całować. Dałam się ponieść emocjom. Po chwili już leżałam na nim, a on macał mnie i najwidoczniej rozkminiał jak zdjąć moją bluzkę …
-Oczami Justina-
„Jaka ona jest słodka, jaka śliczna, a jej usta, wprostprzecudowne”. Pomyślałem. Miałem taką ochotę ją teraz przelecieć. A kiedy sama zaczęła mnie całować, wiedziałem, że na ochocie się nie skończy. Mój przyjaciel bardzo chciał już wyskoczyć z moich szarych spodni, ale musiałem go jeszcze chwile tam zatrzymać. Jess położyła się na mnie nie odrywając swoich ust od moich. Zacząłem kombinować jak zdjąć jej bluzkę. I kiedy miałem wprowadzić swój plan w życie do salonu weszła Nessa…
czwartek, 15 grudnia 2011
1.4 - ,,Nie mam zamiaru stracić dziewictwa w samochodzie''
- Wydaje mi się, że to
ma nam przypomnieć o rocznicy –powiedziałam nadal rozmyślając.
-A no tak, przecież
mamy listopad – odetchnęła – ej dzisiaj jest 5. Rocznica jest w poniedziałek.
- Tak … Musimy
koniecznie jechać na mszę i na cmentarz.Najlepiej jak wyjedziemy jutro, a w
poniedziałek prawdo podobnie zrobimy sobie wolne od szkoły tak jak kiedyś z
Alanem – nasze miny gwałtownie posmutniały na wspomnienia.
Poprawiłyśmy nasze jak
zwykle delikatne makijaże i ruszyłyśmy z powrotem do chłopaków. Nie szłyśmy
szybko. Nie odzywałyśmy się do siebie prawie przez całą drogę. Miałyśmy smutne
miny. Wydawało mi się, że Nessa podobnie jak ja w ciszy wspomina najistotniejsze
chwile spędzone z Alanem, te lepsze i te gorsze. Oczywiście dla mnie wszystkie
były ważne. W końcu znalazłyśmy się niedaleko toru, przy którym o czymś
zawzięcie dyskutowali Justin i Zack. Wyłapałam szybko główny wątek, jakim była
oczywiście gra w kręgle.
- Nie przeszkadzamy
wam ? – zapytałam ironicznie. Od razu zamilkli i na nas spojrzeli – ha mogłam
się założyć . Była kłótnia? – bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-No – powiedział
Bieber interesując się nagle swoimi butami.
- Ha. To stawiasz mi
piwo – zaśmiałam się. W tej samej chwili Zack podszedł do mojej BFF.
- Nessa słonko nic ci
nie jest ? Jesteś jakaś blada.
- Wszystko w porządku
– przytulił ją, a ona szepnęła mu coś do ucha, na co tylko uwodzicielsko się
uśmiechnął.
- Wracamy za godzinę –
oznajmił mój przyjaciel chwytając Nessę za rękę i splatając swoje palce z jej –
bądźcie grzeczni.
- I wzajemnie –
zaśmiałam się, a BFF (czyt. Nessa) posłała mi tylko groźne spojrzenie. Zack i
Nessa wyparowali, a ja zostałam już tylko z Justinem. No w sumie to nie byliśmy sami, bo pracownicy kręgielni
też tam byli, ale ja ich nie widziałam i to jest ważne.
- O czym tak
rozmyślasz ? – Bieber przywołał mnie z powrotem na Ziemię.
- O takim
przystojniaczku – uśmiechnęłam się to niego, ale on chyba nie zajarzył o kogo
chodzi, bo zrobił grymas.
- To o kim? – zapytał
ciekawsko. Nie brzmiało to raczej specjalnie zalotnie i tylko potwierdziło moje
domyślenia. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
- Już wiesz o kim ? –
uśmiechnął się i wykonał kilka ruchów brwiami (dop. Góra dół .. na pewno wiecie
o co chodzi)
- O mnie … - stwierdził
fakt – zaraz, zaraz. Myślisz o mnie.To znaczy, że mnie lubisz.
- Nie zaprzeczę, ale
nie myśl sobie za wiele – uniosłam stanowczo w górę kąciki ust.
- Oj dobrze, ale …
*w tym samym czasie*
-Oczami Nessy-
Wyszliśmy z Zackiem z
budynku. Szliśmy w ciszy w stronę samochodu. Weszliśmy do niego, ale nie
zamierzaliśmy nigdzie jechać. Zack usiadł do mnie przodem. Ja też się do niego
odwróciłam i nawet nie zorientowałam się,kiedy zaczęliśmy się całować. Zack
posadził mnie na swoje kolana i zdjął moją bluzę, a ja zrobiłam to samo z jego.
Całowaliśmy się bardzo namiętnie, do czasu, aż Zack włożył rękę pod moją bluzkę.
Odsunęłam się od niego automatycznie.
- Co robisz?
–zapytałam nie patrząc w jego oczy.
- Oj niunia, chciałem
tylko …
-Chciałeś tylko jak
najszybciej mnie przelecieć – przerwałam mu ze łzami w oczach – myślałam, że
jesteś inny.
- Ale ja myślałem, że
tego chcesz – bronił się.
-Nie Zack, nie chcę.
Za krótko się znamy, a poza tym nie mam zamiaru stracić dziewictwa w
samochodzie.
-T…to ty jesteś
- Tak jestem dziewicą
– przyciszyłam głos.
-Przepraszam –
wyszeptał spuszczając głowę – nie wiedziałem,bo wiesz, no bo jesteś śliczna i w
ogóle no i wiesz każdy chłopak chciałby …
- To już wiesz –
przytuliłam go mocno – uznajmy, że to się nie zdarzyło OK ?
- Tak – objął mnie, a
ja wtuliłam się w jego pięknie wyrzeźbioną klatę.
Siedzieliśmy tak
przytuleni jeszcze pół godziny, może dłużej.Nie odzywaliśmy się ani słowem.
Wystarczyłam nam nasza obecność i bliskość (a przynajmniej mi wystarczyła).
Jednak, jak to zawsze w bajkach bywa musiał zadzwonić telefon.
- Zack telefon.
- Naprawdę muszę ?
- Tak odbierz go, może
to coś ważnego – podałam mu jego komórkę,a on niechętnie wcisnął zieloną
słuchawkę i przyłożył go do ucha.
- Czego? W
samochodzie. Tak przeszkadzasz – szturchnęłam go w klatę, a on zachichotał –
Nie, nie będziesz chrzestnym. Normalnie. Oj Bieber poco zadajesz zbędne
pytania? Tak. To przyjdźcie do nas do samochodu i jedziemy do mnie. Ups. Albo
wiesz co, lepiej podjedziemy do tylnego wyjścia i szybko wsiądziecie.Tak czekają
przed wejściem głównym z aparacikami. No dobra to się zbierajcie.No nara –
rozłączył się.
-Jedziemy do ciebie ?
– zapytałam patrząc na niego.
- Owszem. Wskakuj na
siedzenie pasażera, żeby się gwiazdor nie wepchał i robimy porwanie tej jakże
sławnej osobistości – powiedział z ironią ciągle się szczerząc, a ja zrobiłam o
co prosił. Podjechaliśmy od tyłu, a ja doznałam szoku…
niedziela, 11 grudnia 2011
1.3 - ,,Błagam tylko mi nie mów, że jesteś w ciąży''
Właśnie otworzyłam oczy. Byłam cała
spocona. Spojrzałam na zegarek: 11.37. ,,Dobra jest jeszcze wcześnie rano’’
pomyślałam. Przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam.
***
Ciemny las.
Słychać tylko kroki i szelest łamanych gałęzi. Serce biło mi tak szybko, że myślałam,że
za chwilę wyskoczy. Wiedziałam, że ktoś stoi tuż za mną.
- Kim jesteś i
czego chcesz – wrzasnęłam przerażona.
- Oh Jess wyluzuj
przecież nic ci się nie stanie – postać podeszła do mnie i obejmując mnie w
pasie odwróciła przodem do siebie.
- Alan? J…jak ty?
–głos mi się łamał.
- Jestem stoję tu i cię
dotykam. Stęskniłem się słońce – zbliżył się do mnie, a ja
automatycznie wtuliłam się w jego klatę.
***
Zerwałam się z łóżka.
-Uf. – odetchnęłam -
To tylko sen – sprawdziłam czas 16.05. Zaraz chwila mam tylko 2 godziny ? –
trzeba wstawać – szepnęłam do siebie.
Zjadłam
śniadanie,wykąpałam się i umyłam włosy. Wysuszyłam je, po czym dobrze
wyprostowałam. Wchodząc do garderoby wyjątkowo wiedziałam co wyjąć. Wzięłam
zielone rurki i żółtą luźną bluzkę. Wyglądając przez okno zauważyłam, że wieje,
więc wsunęłam na głowę moją ulubioną czapkę w kolorach reggae. Zbiegając po
schodach usłyszałam dźwięk domofonu. Na ekraniku pojawiła się uśmiechnięta twarz
Biebera. Nacisnęłam przycisk i bramka się otworzyła. Włożyłam do jednej
kieszonki w spodniach klucz,a do drugiej komórkę. Otworzyłam drzwi, w których
niecierpliwie stał już Justin. Miał na sobie szare jeansy i niebieską bluzę,
spod której wystawała biała koszulka. Wrzuciłam na siebie czerwoną narzutkę i
byłam gotowa.
-Cześć – powiedziałam wychodząc
z domu.
- Siema. Świetnie
wyglądasz– wyszczerzył się.
- Dzięki –
odgarnęłam włosy do tyłu i wsiadłam do samochodu.
Jechaliśmy w ciszy.
Nie przeszkadzało mi to, ale zauważyłam, że on szuka tematu. Postanowiłam go w tym wyręczyć.
- To jak poznałeś sięz
Zackiem ? – wypaliłam. Widziałam jak podskoczył na siedzeniu.
- Co ?
- Mówi się słucham
–udałam mądrą i wyszczerzyłam się.
- No wiem –uśmiechnął
się do mnie – no więc nasze mamy znały się z pracy i tak jakoś wyszło, że już od
czasów pieluszkowych tworzyliśmy z Zackiem postrach w Kanadzie. A potem już tak
jakoś wyszło, że poszliśmy do jednego przedszkola ido podstawówki i do
gimnazjum.
- A czemu wyjechałeś?
- Zachciało mi się
sławy– wstrząsnęło nim, jakby mówił o jakiś traumatycznych przeżyciach. –
Jesteśmy –szybko zmienił temat.
-Przyjechaliśmy do
PASADY? – skrzywiłam się lekko wysiadając z samochodu.
- Tak. Zack mówił,
że często tu przychodzicie ze znajomymi.
- Bo tak jest.
Prawda Jess? – usłyszałam za sobą głos przyjaciela. Odwróciłam się i zobaczyłam
go idącego za rączkę z Nessą. ,,Oh jak oni słodko razem wyglądają’’ pomyślałam,
a po chwili przywitałam się z obojgiem.
- No tak. A co wy
tu robicie? – udałam zaskoczoną a
Nessa cicho zachichotała.
- No ten. Bo my z Justinem tak to zaplanowaliśmy – błądził wzrokiem – taka podwójna randka
–teraz już obie głośno się śmiałyśmy. A
jeszcze bardziej rozbawiały nas zdziwione miny chłopaków.
We czwórkę udaliśmy
się w stronę kręgielni. Weszliśmy do środka, zmieniliśmy buty i podeszliśmy
do jednego z torów. Każde z nas wzięło kule i zaczęło się obstawianie.
- Ej Bieebs
stawiam kolejkę, że zbije wszystkie – oznajmij Zachary kładąc łokieć na
ramieniu Justina.
-Stoi.
- A ja stawiam, że
JB podzieli się ze mną wygraną – krzyknęłam – a teraz zabieram Nesse i wrócimy
po tych 3 pierwszych kłótniach – zaśmiałam się i pociągnęłam przyjaciółkę za
rękę.
- Spoko już
idę,puszczaj – zrobiłam co prosiła.
- Ale my się
nie będziemy kłócić – powiedział Bieber.
- Tsa, mhm,
życzę powodzenia. Z tym oto człowiekiem – wskazałam na Zacka – wojny o piwo nie
unikniesz– poszłyśmy szybkim krokiem, żeby ich już nie słyszeć.
Weszłyśmy do łazienki,
gdzie jakieś plastikowe lalunie poprawiały sobie maski. Użyłam
swojego sprawdzonego tekstu na wolną łazienkę i jak zwykle zadziałało od razu.
Wszystkie uciekły z piskiem. Zostałyśmy tylko ja i Nessa. Usiadłam na umywalce i popatrzyłam na swoją towarzyszkę, która dzisiaj była taka jakaś nieswoja i
małomówna.
- Muszę ci coś wyznać–
powiedziała szeptem interesując się bardziej swoimi butami.
- Błagam tylko mi
niemów, że jesteś w ciąży – wypaliłam.
- Co ?! Nie…
Dobrze wiesz, że jestem grzeczna – oburzyła się.
- No nie da się
nie zauważyć. No to co to za sprawa?
- Miałam bardzo dziwny
sen – powiedziała smutno.
- Ja też – wyznałam
–domyślam się, że był podobny albo identyczny.
- Eh. No więc byłam w lesie, tym w Kalifornii i podszedł do mnie Alan, przytulił mnie i
powiedział,że tęsknił – wyszeptała na jednym wdechu.
- Aha. Czyli się
nie pomyliłam.
- Dlaczego śnił nam
się taki sam sen?
- To znak…
niedziela, 4 grudnia 2011
1.2 - "Nie jestem jedyna"
-coo? ciebie też zaprosił?- zrobiłam minę O.o
-em .. też ? - zdziwiła się .
-no ja też jestem umówiona z Justinem.
-co? ale źle mnie zrozumiałaś. Zack mnie zaprosił na
kręgle jutro, a ty z Bieberem gdzie się wybierasz ?
-a no tak, kurwa nie zakumałam..- walnęłam się z ręki w
czoło. eh no powiedział, że zabierze mnie na kręgle.
- uhuhu, a kiedy? - uniosła brwi.
- no jutro, ma po mnie zajść o 6.
mhm, to się jutro spotkamy.
- jak to? - zrobiłam znaną minę pt. WTF.
- no chłopaki najwyraźniej w tajemnicy przed nami
zorganizowali podwójną randke.
- ahaa .. łączysz kropeczki - wybuchnęłyśmy śmiechem.
-hah. zawsze byłam w tym dobra - uśmiechnęła się.
Przegadałyśmy jeszcze w drodze do domu o ciuchach i wgl.
Kiedy doszłam do swojego mieszkania, wpadłam do niego jak
burza.
-już jestem - krzyknęłam.
- cześć córuś. Jak dzionek? - wyjżała z kuchni.
-a tak sobie, wiesz mamuś martwiłam się, że Nessa i Zack
nie będą się dogadywać, ale wręcz przeciwnie - weszłam do pomieszczenia, w
którym była moja rodzicielka.
-tak? - zdziwiła się.
- no. Między nimi chyba coś będzie - zrobiłam parę ruchów
brwiami.
- to chyba dobrze prawda?
-no ba. To jest bardzo dobrze. Dwójka moich przyjaciół
świetnie się ze sobą dogaduje.
-no. A jak ten nowy chłopak w szkole?
-Justin Bieber wielki gwiazdor. Mamo ty wiesz, że on jest
najlepszym przyjacielem Zacka?
- no, a nie mówił ci kiedyś tego przypadkiem?
- mamo on stanowczo za dużo mówi. Ja już tego nie
ogarniam, ale na szczęście nie jestem jedyna - uśmiechnęłam się na wspomnienie
Biebera, ale zastanawiałam się dlaczego.
-Justin ?
-tak. On mnie rozumie - kurde zdałam sobie sprawę z tego,
że gadam jak jakaś zakochana fanka, a nią przecież nie jestem.
-cieszę się córeczko. Idź już na górę,
zawołam cię jak obiad będzie już gotowy.
-dobra.
Pośpieszyłam na górę. Ciągle zastanawiając się nad tym
jakie jest dzisiaj święto, że moja rodzicielka zaprząta sobie głowę gotowaniem.
Nigdy nie lubiła tego robić, a po rozwodzie z ojcem w kuchni widziałam ją tylko
rano. Kiedy już skończyłam rozmyślanie nad dziwnym zachowaniem matki, wzięłam
swojego laptopa i klapnęłam na łóżko. Włączyłam urządzenie i zalogowałam się na
Facebooka. Zauważyłam zaproszenie i wiadomość. Domyśliłam się, iż zaproszenie
wysłał Bieber. Oczywiście tradycyjnie się nie myliłam, lecz wiadomość, którą
przeczytałam bardzo mnie zdziwiła, ale od razu się uśmiechnęłam.
,,Jess. Podobasz mi się. Nie mogę się doczekać
jutrzejszych kręgli
Justin ''
- no przy najmniej mi nie podpadł i nie nazwał ''laską''
czy ''lalką'' - powiedziałam sama do siebie i zaśmiałam się, po czym zeszłam na
dół na obiad, na który zaproszony był nowy chłopak mojej mamy...
1.1 - "Co powiesz na kręgle?"
Po dzwonku na przerwę
wszystkie dziewczyny z mojej klasy z wyjątkiem mnie i Nessy rzuciły się na
Biebera, co samo w obie dziwne nie było. Zadziwiło mnie jednak zachowanie
gwiazdora. Nie rozmawiał ze swoimi fankami, tylko non stop lustrował mnie
wzrokiem. Stałam przy oknie. Od grupki dziewczyn wielbiących Justina dzielił
mnie szeroki korytarz. Kiedy tak stałam chłopak zupełnie mnie zaskoczył,
spławił swoje wielbicielki i podbiegł do mnie.
- Cześć – powiedział pewnym głosem
- No siema.
- To ty jesteś Jessica taak .?
- Taa . a co .?
- Nie nic. Zack dużo mi o tobie opowiadał.
- Co ? Zack? To wy się już znacie?
- No pewnie znamy się już 16 lat. Nic ci nie powiedział ? –
zrobił minę WTF.
- emm . on dużo mówi co nie znaczy, że zawsze go słucham –
zaśmialiśmy się.
- hmm. Tak się zastanawiam. Dałabyś się gdzieś zaprosić?
- emm .. no nie wiem ..
- o widzę że już się poznaliście – powiedział Zack, który
właśnie podszedł do nas.
- Taak Zack. O mam pytanie. Dlaczego nic mi nie powiedziałeś
o em Justinie?
- No jak to nic nie powiedziałem? Przez ostatni miesiąc
ciągle mówiłem ci, że przyjeżdża.
- mhmm .. spoko. A gdzie
Nessa?
- Tu jestem –powiedziała moja BFF przepychając się zza chłopaków.
- Super. To jak Jess wyskoczymy gdzieś razem w sobotę?
Zadzwonił dzwonek na
lekcje (uff). Poszliśmy do klasy. Nessa znów usiadła z Zackiem, a do mnie
przysiadł się Bieber. Przez całą lekcje patrzył na mnie z zaciekawieniem, a ja
rozmyślałam nad jego propozycją. ,,Dlaczego akurat mnie zaprosił? ,,czy nie
miał wyboru spośród lasek wrzeszczących na jego widok?’’ takie myśli chodziły
mi po głowie.
Po kończonej lekcji
chłopak czekał na mnie przed salą.
- To jak przemyślałaś moją propozycje ?
- mhmm.
- To jak zajdę po ciebie o 6.
- Ale ja nie powiedziałam, że z tobą wyjdę.
- No proszę będzie fajnie.
- No dobra niech będzie. A gdzie mnie zabierzesz?
- hmm. Co powiesz na kręgle?
- Super.
Później lekcje mijały
jak zwykle, wszyscy zasypiali. Na przerwach dziewczyny rzucały się na Biebra, a
ja spędzałam je z Ness i Zackiem, z którymi już dało się gadać. Justin patrzył
ciągle w naszą stronę, i kiedy już nie stały przy nim dziewczyny, podszedł do
nas. Przegadaliśmy tak na wszystkich przerwach.
- Nareszcie do domu – powiedziała Ness jak ubierałyśmy się
do wyjścia.
- No. Idziemy do mnie i odrobimy lekcje coo ?
- eee. No ten..
- No błagam cię tylko mi nie mów, że idziesz spać.
- Nie. Tylko umówiłam się z …
sobota, 3 grudnia 2011
1.0 - prolog i bohaterowie
Śniło mi się dzisiaj
coś naprawdę strasznego, nie pamiętam co. Obudziłam się o 7.00 i od razu
pobiegłam do łazienki przemyłam twarz i wzięłam szybki prysznic. Weszłam do
swojej garderoby i po raz setny stwierdziłam ze nie mam się w co ubrać. Mama
zaczęła wołać mnie na śniadanie, wiec wzięłam szare jeansy i żółty T-shirt z
kotem, ubrałam się i zbiegłam na dół.
- cześć mamusiu – krzyknęłam
- Jess jedz szybko bo musisz dzisiaj zajść po Ness.
- tak wiem .. pamiętam – powiedziałam - uh nie
mogę uwierzyć, że znowu będziemy się razem uczyć.
- to lepiej uwierz. Ja wychodzę do pracy trzymaj się.
- ty też papa – pomachałam na pożegnanie i zaczęłam wcinać
płatki.
Po zjedzeniu
wybiegłam z domu. Poszłam po Ness i razem poszłyśmy do szkoły.
- Jess – zawołał i przytulił mnie Zack .
- hej Zack – uśmiechnęłam się gdy już mnie puścił – to jest
moja przyjaciółka Ness, pamiętasz ta co ci o niej opowiadałam
- siema zack jetem – przedstawił się – tak pamiętam.
- cześć ja Vanessa – powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- to skąd jesteś – zapytał nie odrywając od niej wzroku.
- z Californi.
- o fajnie – wyszczerzył się.
Gadali tak i gadali a
ja im nie przeszkadzałam (xdd) ale wreszcie zadzwonił dzwonek na lekcje.
- ejj . chodźcie bo nessa się spóźni już pierwszego dnia.
- dobra zaraz – powiedzieli jednocześnie a ja wiedziałam już
na pewno, że jest miedzy nimi chemia .. i to duża.
Lekcja historii i
fizyki minęły jak zwykle nudno na przerwach zack z Ness cały czas się śmiali i
gadali, a ja cieszyłam się, że moi przyjaciele się dogadują, choć wolałabym
żeby w tym momencie dało się z nimi pogadać ale niestety byli zajęci sobą.
Myślałam, że lekcja muzyki minie szybko jak zwykle, ze będzie kilka spraw
wychowawczych i trochę śpiewu ale się pomyliłam. Po wejściu do klasy pani
oznajmiła że mamy 2 nowych uczniów. Wiedziałam, że jednym z nich jest Ness,
ale kto jest tym drugim.
- Vanesso podejdź do mnie – powiedziała pani, a Ness
zrobiła to o co prosiła – to jest wasza nowa koleżanka vanessa, która
poznaliście już na poprzednich lekcjach. Dziękuje możesz wrócić do ławki. Ale
macie jeszcze nowego kolegę – otworzyła drzwi przez które wszedł Bieber – to
jest Justin, którego pewnie znacie z telewizji.
- siema – powiedział i usiadł w ławce za mną.
Potem lekcja przebiegła
na tym, że pani coś gadała, ale nie mogłam jej słuchać bo ciągle zastanawiałam
się czemu usiadł akurat za mną, przecież dalej było tyle pustych ławek. Czułam
się niekomfortowo, gdyż ciągle się na mnie patrzył. Ale co stało się po lekcji
było jeszcze dziwniejsze..
Bohaterowie
Jessica Gomez – 16 latka, lubi imprezy alkoholem i dobrą
zabawę. Interesuje się muzyką, jest uzależniona od gumy Orbit, jej najlepszą
przyjaciółką od dziecka jest Vanessa, 3 lata temu musiała się przenieść do
szkoły do Kanady, bo jej mama dostała tam prace, w nowej szkole od razu
zaprzyjaźniła się z Zackiem, nie jest wielką fanką Biebera, ale slucha jego
muzyki. Nie szuka miłości, ale nie umie się przed nią uchronić po poznaniu
Justina.
Vanessa Colin – najlepsza przyjaciółka Jessici, nowa w
szkole, nareszcie przeprowadziła się do Kanady i znowu uczy się z Jessic, lubi
imprezować, ale z umiarem, podoba jej się Zack, z którym świetnie się dogaduje
już od pierwszej chwili, interesuje się sztuką m.in. malowaniem w czym jest
świetna, lubi słuchać muzyki, jej ulubionym wykonawcą jest Bieber.
Zachary Night – 16 latek, lubi zaszaleć, jego najlepszy
przyjaciel to Justin Bieber, z którym kiedyś bawił się w piaskownicy, po tym
jak Justin wyprowadził się, żeby zrobić karierę do szkoły doszła Jessica, z
którą się zaprzyjaźnił, tego samego dnia w którym do szkoły wraca Bieber,
dochodzi też Ness, dla której zupełnie traci głowę, interesują go motocykle.
Justin Bieber – najsławniejszy nastolatek na świecie, jego
najlepszy kumpel to Zack, z którym zna się ok kołyski, po 3,5 rocznej karierze
postanawia wrócić do rodzinnego miasta i znowu być normalnym nastolatkiem (czy
mu się to uda zobaczycie) od razu w głowie zawróciła mu Jessica, robi wszystko,
żeby z nią być, interesuje się muzyką, śpiewa i gra na gitarze i perkusji,
kocha imprezować w dobrym towarzystwie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)