sobota, 24 listopada 2012

2.9 `mądra, inteligentna, bystra i zajebiście śliczna`


 Dziewczyna czuła się jak księżniczka w ramionach Christiana. Nie mogła uwierzyć, że ten sam, leniwy chłopak, którego niegdyś ciężko było podnieść z łóżka, żeby cokolwiek zrobił, zmontował cudowny filmik, żeby tylko ją przeprosić. Night natomiast był najszczęśliwszym facetem na ziemi, ponieważ miał przy sobie największe skarby świata, miłość swojego życia i dziecko, które dziewczyna nosiła pod sercem.
-Kocham cię – wyszeptał niemal niesłyszalnie. Mirabel jednak to usłyszała i popatrzyła na chłopaka oczami przepełnionymi szczęściem. – To znaczy was. Kocham was. Wiesz, ciebie i dzidzię. –dotknął jej jeszcze niewiele uwypuklonego, ale jednak, brzucha i czule ją pocałował. Córka Biebera uśmiechnęła się przez pocałunek.
-Ja ciebie też kocham, Chris…

-Boże! Dzieci, tak się cieszymy! – matki naszej dwójki wyściskały swoje dzieci, gdy tylko te poinformowały rodziców  o tym, że pogodzili się i zostali parą. Ojcowie też byli zadowoleni z faktu, iż ich pociechy spotykają się ze sobą. Rodzina, bo chyba tak ich można nazwać, rozsiadła się na kanapie w salonie i zaczęli rozmawiać. Mirabel siedziała pomiędzy rozłożonymi nogami Christiana, a chłopak trzymał ręce na jej brzuchu i co jakiś czas muskał ustami jej szyję. Na twarzach wszystkich gościły uśmiechy, a w pomieszczeniu niemalże ciągle można było słyszeć ciche czy głośniejsze chichoty.

-Wiem kochana! Haha… mój cudowny chłopak chciał ratować twojego i widzieliśmy was takich przytulonych i szczęśliwych – powiedziała wyszczerzona Amanda.
-Stary, dzięki za dobre chęci, ale na szczęście nie było potrzeby ratowania mnie – zaśmiał się Chris trzymający na kolanach swój najcenniejszy skarb.
-Jeszcze chwila i by zaszła takowa potrzeba  - dodała Mirabel i pocałowała swojego wybrańca. Czwórka przyjaciół siedziała w pokoju Bieberówny i rozmawiała o zajściu, które miało miejsce  poprzedniego dnia. Wszyscy byli rozanieleni i uśmiechnięci. Amanda i Trey cieszyli się zarówno szczęściem przyjaciół, jak i swoim. Mirabel i Christian natomiast z tego, że mają przy sobie ukochaną osobę.

Dziewczyna szykowała się do wyjścia. Po długich namowach swojego chłopaka postanowiła wrócić do szkoły. Oczywiście był pewien warunek, a mianowicie, Chris także będzie kontynuował naukę. Nastolatek chętnie się zgodził, gdyż Mirabel, siedząc w domu, strasznie się nudziła, i po długim spaniu, na nic nie miała ochoty. A wracając, zaspana Bieberówna, ubrana w rurki o odcieniu  jasnego seledynu, żółtą bluzkę, odrobinę jaśniejsze buty, jaskrawozieloną bluzę, czapkę i kujonki tego samego koloru, zeszła na dół po schodach i udała się do kuchni, gdzie zastała swojego chłopaka robiącego naleśniki.
-Cześć kochanie – Christian podszedł do ukochanej i obdarzył ją soczystym buziakiem.
-Em, a co ty tutaj robisz? – spytała zdezorientowana.
-No jak to co? Przyszedłem zrobić ci śniadanko – uśmiechnął się, co dziewczyna odwzajemniła i przytuliła się do pleców Nighta, który wrócił do przygotowywania posiłku.
-Kocham cię – wyszeptała wprost do jego ucha.

-DZIWKA! – krzyknęła jakaś niezidentyfikowana osoba, z resztą już po raz kolejny tego dnia. Córka Biebera już nie wytrzymała. Uciekła do łazienki, gdzie nerwy jej puściły, a po jej policzkach pociekły słone stróżki. Nie potrafiła powstrzymać łez, które ze zniewalającą siłą cisnęły się jej do oczu. Wbiegła do kabiny zatrzaskując drzwi, gdy tylko usłyszała głos swojego chłopaka.
-Mirabel! Wiem, że tu jesteś. Wyjdź, proszę! – błagał Chris stojąc pod drzwiami pomieszczenia, w którym znajdowała się jego ukochana. – Skarbie, proszę cię, wyjdź stamtąd!
-NIE! Po co kazałeś mi tu przychodzić, co?! Żeby popatrzeć, jak wszyscy mnie wyśmiewają, wyzywają?! Jesteś skończonym CHUJEM! Nie chcę cię znać! – wykrzyczała o najgłośniej jak potrafiła, wychodząc z kabiny, a następnie kolejno z łazienki i szkoły…

Zdezorientowany, jak i zraniony, chłopak wyszedł ze szkolnej toalety i pędem udał się w stronę wyjścia z budynku. Nie miał bladego pojęcia, gdzie mogła pójść jego dziewczyna. Miał przeczucie co do jednego miejsca, w którym mogłaby się znajdować, ale z każdą chwilą w jego umyśle pojawiała się o wiele gorsza wizja, a mianowicie lotnisko. Postanowił pierw tam się udać.
-Ej, Chris! Widzieliśmy co się stało. Wybiegła ze szkoły jak oparzona – wytłumaczył Mallow. Chłopak, milcząc, pobiegł w kierunku drzwi wejściowych, lecz jego przyjaciel go dogonił. – Ciulu, gdzie cię niesie?!
-No chyba nie sądzisz, że zmarnuję szansę, którą mi dała, tylko dlatego, że mam lekcje. Za wiele wycierpiałem, byle tylko mi wybaczyła, żeby teraz się poddać i pozwolić jej odejść! – i bez słowa pożegnania pognał na parking.

Mirabel błąkała się po uliczkach Los Angeles i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Była niemalże pewna, że będzie jej szukać w domu, kinie lub na lotnisku, o ile w ogóle przejmie się jej ucieczką. Chodząc tak uznała, że chyba najlepszym sposobem będzie udanie się nad niewielkie jeziorko, gdzie dwa lata wcześniej przeżyła swój pierwszy raz. Teraz już wiedziała, że zrobiła to z Christianem, lecz przekonywała samą siebie, iż on tego nie pamięta, a jeżeli nawet, nie wpadnie na pomysł, żeby właśnie tu się jej spodziewać. Przeszła jeszcze kawałek drogi i znalazła się na polanie. Widok był zniewalający. Połowa listopada, a tam, na drzewach nadal pełno było liści w przepięknych odcieniach brązu, czerwieni, żółci, i gdzieniegdzie przybierały barwę pomarańczową. Podbiegła do niewielkiego mostu i usiadła na krawędzi. Zdjąwszy wcześniej buty, zamoczyła stopy w chłodnej wodzie i odpoczywała tak w zamyśleniu.

Niemal siłą wymusił na pracownicy lotniska informacje dotyczące zamówionych biletów w przeciągu ostatnich kilku minut. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczynie, o ile właśnie w to miejsce zmierzała, udało się już dojechać taksówką. Na całe szczęście z pewnością  jej tu nie było. Tak więc, postanowił udać się gdzieś, gdzie nie posądzałaby go, o poszukiwanie jej tam. Bez trudu dojechał do dosyć sporego lasku na obrzeżach miasta i wysiadł z samochodu. Powoli przemierzał dróżki, prowadzące nad jeziorko. Wstępując na trawy polany, odetchnął z ulgą. Zobaczył jej idealną sylwetkę. Siedziała tam i zapewne trzęsła się z zimna. Po cichu podszedł do niej i przysiadł się obok. Z początku nawet go nie zauważyła, więc gdy na jej ramionach znalazła się ciepła bluza, aż podskoczyła. Spojrzała na twarz towarzysza i, mimo zaskoczenia, wtuliła się w jego silne ramiona. Trwali tak przytuleni przez około pół godziny, po czym głos zabrała dziewczyna.
-Dlaczego za mną przyszedłeś? – spytała półgłosem.
-Jesteś bardzo mądra, inteligentna, bystra i zajebiście śliczna, ale zadajesz okropnie głupie pytania. Mirabel, kocham cię, nie pozwoliłbym ci znowu odejść. – pocałował ukochaną w czoło.
-Ja też cię kocham, kotku.

-Nie, nie będę chodzić do tej pieprzonej szkoły! – krzyknęła Bieberówna.
-Oj kochanie, od kiedy ty się przejmujesz opinią innych? – próbował pocieszyć swoją dziewczynę Chris.
-Nie przejmuje się! To jest po prostu męczące. A ja nie mogę się denerwować!
-Oj no dobrze, ale…
-Ale ty będziesz się uczyć. To chciałeś powiedzieć, prawda?
-Ym, tak.

Kobieta siedziała przed telewizorem i czekała na swojego męża, który już ponad dwie godziny temu powinien pojawić się w domu. Wyłączyła urządzenie i zaczęła rozmyślać, dlaczego w jej małżeństwie się nie układa. Doszła do wniosku, że tak naprawdę, w jej związku z Justinem nie było dobrze. Na samym początku byli paparazzi, potem doszły ciągłe wyjazdy ukochanego, trasy koncertowe, następnie częste kłótnie o błahostki, a teraz inne kobiety. Nie wiedziała, czy po tym wszystkim potrafi mu ufać. Miała wrażenie, że nie rozwiedli się jedynie dla córki, bo w końcu Mirabel robiła niemal wszystko, aby zostali ze sobą. Była pewna tylko tego, że kocha Biebera, ale czy będzie miała dalej z nim żyć? Czy zaufa mu i nie będzie dumać czy przypadkiem jej nie zdradza, przy każdym jego wyjściu z domu? Na te i inne pytania nie znała odpowiedzi i jak na razie nie zapowiadało się, że je pozna.
Kiedy Jessica rozmyślała nad swoim małżeństwem, do mieszkania wszedł pijany Justin.
-Cz-cześć ko-kochanie. – powiedział na wstępie. Żona spojrzała na niego z pobłażaniem, wstała z miejsca i bez słowa udała się do sypialni. – eh, no myślałem, że zaczniemy na dole, ale jak tam sobie chcesz – dodał mężczyzna i rzucił się na swoją małżonkę. Ta próbowała go odepchnąć, ale niestety był silniejszy.
-Justin, puść mnie! Jesteś kompletnie pijany, a poza tym śmierdzisz! – wyrwała się i odeszła od niego kilka kroków. – znowu mnie zdradziłeś dupku!
-J-ja cię nie zdradziłem.
-Tak? Ja ci tej malinki nie zrobiłam! Wiesz co? Najlepiej zniknij z mojego życia raz na zawsze! – wykrzyczała Jessica szlochając i zamknęła się w łazience.

Para siedziała w pizzerii i zajadała się dosyć dużą pizzą. Chłopak co chwilę śmiał się ze swojej dziewczyny, bo ta kiedyś nie potrafiła zjeść dwóch kawałków tejże przekąski, a teraz pochłaniała już czwartą część i nadal nie była najedzona. Mirabel patrzyła na swojego wybrańca gniewnym wzrokiem, ale ten nawet nie próbował się uspokoić.
-Chris, zamknij się. To przez ciebie jestem głodna, tyle jem i będę gruba, więc albo natychmiast się zamkniesz, albo cię wykastruje. – powiedziała, lecz jej towarzysz nie zamilkł. – ja nie żartuje!
-Oj słoneczko, przecież wiesz, że cię kocham. – uśmiechnął się, ale chwilę potem się ogarnął, gdyż dziewczyna machała mu nożem przed twarzą.
-Przenocujesz dzisiaj u mnie? Rodzice gdzieś tam wychodzą i będzie mi się samej nudzić. – wyjaśniła córka Biebera.
-Dobrze skarbie, ale odłóż ten miecz, bo mnie zabijesz. – takim właśnie sposobem zarobił kopniaka.

-Mi, mówiłaś, że twoich rodziców nie ma. – chciał się upewnić młody Night.
-No bo nie ma. – potwierdziła Bella.
-To dlaczego w ich sypialni świeci się światło? – spytał i weszli do domu.
-… zniknij z mojego życia raz na zawsze! – usłyszeli, a dziewczyna wtuliła się w Christiana.
-Znowu się kłócą. Mam tego dosyć! – wyłkała.
-Csii. Chodź, pójdziemy do mnie.
-Nie. Muszę ratować ich małżeństwo. – powiedziała stanowczo i nim chłopak zdążył coś powiedzieć, udała się na górę i z impetem weszła do sypialni rodziców. Widoku, który tam zastała nie zapomni  do końca życia…

_________
Cześć i czołem .. sorki za opóźnienia, ale no ten .. nie miałam czasu bo mam projekt do zrobienia i tak dalej .. ok już się nie tłumaczę .. za wszelkie błędy przepraszam i proszę o wybaczenie ;> no i ten .. zostawiam wam rozdzialik do oceny :* adiós

5 komentarzy:

  1. W takim momencie? Pfffff. Ale jeszcze Justin idiota jeden! ZNOWU ją zdradził?!?!?!?!CIUL JEDEN GRRR.
    Linexe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo i się tam wydarzyło?! Czemu Justin znowu ją zdradza? Jak najszybciej dawaj kolejny.
    @Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  3. o jaaa co tam się wydarzyło? Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo fajny :) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No EJJ! w takim momencie?? nie lubię cię :D:D a tak pozatym to rozdział zajebisty;D

    OdpowiedzUsuń