poniedziałek, 9 kwietnia 2012

2.0 - prolog II


-Głupek!
-Idiotka!
-Kutas!
-Debilka!
-Chuj!
-Dziwka!
-No teraz to już mój najdroższy przegiąłeś! – Mirabel kopnęła chłopaka w krok i patrzyła, jak cierpi i osuwa się na podłogę w jej kuchni. Podeszła bliżej niego i pogłaskała go po włosach.

Dziewczyna siedziała w salonie z zapłakaną matką i nie miała pojęcia, dlaczego ta szlocha. Na pytanie ‘coś się stało?’ jej rodzicielka rozkleiła się jeszcze bardziej. Gdy córka mocno przytuliła matkę,   uspokoiła się troszkę. Nastolatka odsunęła się na niewielką odległość i spojrzała na nią i przeraziła się. Trzydziestotrzyletnia kobieta miała podpuchnięte czerwone oczy, rozczochrane włosy, a po jej policzkach spływały, pomieszane z tuszem, łzy. Nie wierzyła, że to właśnie ona 16 lat temu wydała ją na świat. W tym stanie sprawiała wrażenie kogoś zupełnie innego, obcego.
-Rozwodzimy się.
-Co? Kto się rozwodzi? – spytała ze zdziwieniem Mirabel.
-My… ja z twoim ojcem. – wyłkała jej matka. Dziewczyna zamarła. `Jak to się rozwodzą? Przecież zawsze się kochali. Wszyscy uważali ich za idealną parę, ona sama też. A teraz co? Tak po prostu się rozstają? Przestali się kochać? To niemożliwe.` pomyślała.
-Ale… jak? Czemu? –tyle zdołała powiedzieć przez gulę, która tkwiła jej w gardle.
-Zdradził mnie.! Ba robił to od dłuższego czasu! Wiedziałam, ale siedziałam cicho, myślałam, że zmądrzeje, przeprosi. Ale ta… -urwała szukając odpowiedniego określenia kochanki Justina – kobieta jest w ciąży. W ogóle dziwię się, że o tym nie wiesz. We wszystkich gazetach o tym piszą. Nawet w telewizji trąbią o jego romansie. Złożyłam już pozew o rozwód. – tymi słowami zakończyła swoje wyjaśnienia.
Szesnastolatka szlochała siedząc na łóżku w swoim pokoju. Przez ciemność panującą w pomieszczeniu, dało się dostrzec jedynie zarys jej postaci. Dziewczyna próbowała sobie wszystko poukładać. Jej myśli cały czas krążyły wokół jednej. `czemu ją zdradził? Nie wystarczała mu? Czy za rzadko się pieprzyli, że aż musiał se znaleźć inną babę, przepraszam dziwkę?`
-Ty… ty… - do pokoju Mirabel wbiegł wściekły chłopak. Zapalił światło i od razu jego zamiar zabicia koleżanki prysł jak bańka mydlana. – czemu płaczesz? – zapytał lekko zdezorientowany. Przytulił mocno młodą Bieberównę i całował ją w czubek głowy. – csiii, już dobrze uspokój się. – cierpliwie czekał, aż jej trochę przejdzie, po czym zadał dręczące jego umysł pytanie. – Co się stało?
-Mój tata – pociągnęła nosem. Chris snuł najczarniejsze scenariusze śmierci wujka, ale nie spodziewał się tego, co usłyszy. – zdradza mamę. Rozwodzą się. – rozpłakała się ponownie i wtuliła w swojego, w sumie ich relacji nie da się określić, dajmy na to kolegę. Młody Night w osłupieniu otulił ją mocno ramionami. Oboje zapomnieli o wcześniejszej kłótni i tym, że Mirabel znokautowała Christiana. Teraz dla niego liczyło się tylko to, żeby się uspokoiła, a dla niej, aby nie zostać samej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz