środa, 11 lipca 2012

2.5 - `Nadzieja matką głupich`


-Bardzo bym tego chciała…
Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że Christian chciał jej wyznać coś bardzo istotnego i nieświadomie zaprzepaściła szansę, by dowiedzieć się prawdy o uczuciach swojego gościa. Chłopak jeszcze przez chwilę analizował słowa, które Mirabel skierowała w jego stronę, a po jego policzkach spływało coraz więcej łez. Nie wstydził się płakać przy niej. Myślał, że właśnie przez to zrozumie, że zależy mu na niej i na *zawiniątku, które bądź co bądź wspólnie stworzyli, jednak Bieberówna w ogóle nie zwróciła na to uwagi. Leżała tak jak wcześniej, a jej wzrok utkwiony był w ścianie, która nagle wydała się bardzo ciekawa. Młody Night widząc obojętność w oczach koleżanki zirytował się, a w środku zaczęło mu się gotować. Przez moment siedział niecierpliwie wyczekując jakiejkolwiek reakcji ciężarnej, ale na marne. Będąc już u schyłku wytrzymałości wstał, a po chwili w całym szpitalu dało się usłyszeć trzask drzwi dobiegający z oddziału dziecięcego. Dziewczyna spojrzała na wejście sali nr.91, gdzie przebywała od kilku godzin, i poczuła okropne wyrzuty sumienia.

Przyszły ojciec błąkał się po ulicach Los Angeles rozmyślając nad przyszłością. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest grubo po 2 w nocy, że już dawno powinien być w domu, a jego matka się martwi, ale niewiele go to obchodziło. W chwili obecnej myślał tylko o tym, żeby być sam, pomyśleć i odizolować się na pewien czas od jakichkolwiek ludzi. Na myśl przyszło mu, żeby wyjechać, a może wtedy Mirabel zrozumie, że mu jej brakuje, że kocha go i zadzwoni błagając, żeby wrócił. Zaśmiał się ze swoich niesłychanie zabawnych pomysłów i udał się do parku.

Następnego ranka młody Mallow wybrał się do swojej przyjaciółki, w której już od dawna był zakochany na zabój, która zawsze go odrzucała, a jednak przespał się z nią kilka nocy temu. Będąc już pod willą zapukał do drzwi posiadłości państwa Newcastle, a otworzył mu pan domu – tata Amandy, Jonatan. Ojciec dziewczyny uwielbiał przyjaciela córki, więc wpuścił go z otwartymi ramionami i poinformował, że jedynaczka jest u siebie. Trey na pamięć znał drogę do jej sypialni. Znajdując się przed wejściem do wspomnianego wcześniej pomieszczenia zapukał, a nie słysząc sprzeciwu wszedł do środka. Usiadł na łóżku i przyglądał się wystrojowi nowocześnie urządzonego pokoju. Nie minęło 10 minut, a z łazienki wyszła jego – prawie naga – ukochana. Miała na sobie jedynie krótki ręcznik przewiązany na piersiach, który ledwie zakrywał jej zgrabne pośladki.
-Cześć mała. – Trey uśmiechnął się d niej oblizując usta.
-T-trey? Co ty tutaj robisz? – zawstydziła się.
-Czekam na ciebie. Musimy porozmawiać… o naszej wspólnej nocy. – dziewczyna zaniemówiła. Nie sądziła, że będą poruszać ten temat, bo do chuja co ona ma mu powiedzieć? Ma się przyznać, że jest w nim cholernie zabujana od zerówki, czy może skłamać, że ta noc zupełnie nic dla niej nie znaczy?
-Em… poczekaj, ubiorę się – i zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć, Amanda złapała pierwsze lepsze ubrania z szafy i zniknęła za drzwiami łazienki. Po dłuższej chwili wyszła z pomieszczenia i przysiadła obok przyjaciela. – to o czym chciałeś porozmawiać?
-Pamiętasz ostatnią imprezę, prawda? – przytaknęła. – i pamiętasz co stało się zaraz po niej. – tym razem użył zdania twierdzącego, ale mimo to dziewczyna odpowiedziała pozytywnie. – Czy… czy ten seks coś dla ciebie znaczył? – młody Mallow spytał z nadzieją. Amanda chwilę zastanowiła się, co ma mu odpowiedzieć, po czym postawiła na najprostszy sposób.
-Oczywiście. To znaczyło dla mnie bardzo dużo.
-Naprawdę? Byłaś trzeźwa, chciałaś tego…
-Tak. Chciałam tego. To był mój pierwszy raz i kiedy poczułam, że jestem gotowa, chciałam to zrobić z kimś na kim mi zależy. Trey, jesteś moim przyjacielem i wiem, że tobie też na mnie zależy, i gdyby coś poszło nie tak, gdyby mnie bolało, zrozumiałbyś i po prostu mnie przytulił, więc pomyślałam, że skoro jesteś wolny… to co ci szkodzi mnie rozdziewiczyć. Wydaje mi się, że tak było lepiej, niż gdybym poszła do jakiegoś nieznajomego faceta, który potraktuje mnie jak kolejną szmatę do przelecenia. Ciebie przynajmniej znam od wielu lat. – uśmiechnęła się.
-Aha… Naprawdę myślisz, że traktuję dziewczyny, z którymi się przespałem jak szmaty?
-No. Same to, że mówisz ‘’przeleciałem’’ świadczy o tym, co o niej sądzisz, że jest dla ciebie szmatą, kolejną dupą do zaliczenia. – wytłumaczyła, po czym wstała i udała się w stronę drzwi. – Chcesz coś do picia?
-Nie, dzięki. Pójdę już.

Dziewczyna leżała w swojej szpitalnej sali i zastanawiała się, jak ma przeprosić Christiana, bo mimo tego, że on pierwszy ją skrzywdził, to przecież przeprosił, wrócił i starał się to naprawić, a ona tylko mu to utrudniała. Miała z tego powodu okropne wyrzuty sumienia. Przez całą noc nie spała, tylko myślała o chłopaku, z którym już zawsze będzie ją coś wiązać. Wiedziała, że tak szybko mu nie wybaczy, aczkolwiek głupio jej było, że powiedziała, że nie chce, żeby był ojcem jej dziecka, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że bardzo go tym zraniła. W końcu przyznał, że zależy mu na tym brzdącu, że je kocha. W końcu to też jego dzieciak i nic tego nie zmieni. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
-Wejść! – krzyknęła na tyle głośno, żeby osoba stojąca za nimi to usłyszała.
-Cześć – Mirabel bardzo się zdziwiła. Do jej sali wszedł Trey we własnej osobie. – możemy pogadać?
-Cześć.  Jasne, siadaj. – chłopak siadł na krześle stojącym obok łóżka i patrzył się w okno. – no więc o czym chciałeś pogadać?
-Mi, czy ja traktuje dziewczyny jak szmaty?...

Małżeństwo siedziało na ławce przed salą sądową czekając na drugą rozprawę rozwodową, której termin niestety troszkę się przedłużył. Jessica miała na sobie granatową sukienkę, do tego błękitne buty oraz kopertówkę i marynarkę tego samego koloru. Justin zaś obcisłe czarne spodnie i białą koszulę z trzema rozpiętymi guziczkami od góry.
-Czy my naprawdę musimy się rozwodzić? – spytał niepewnie mężczyzna.
-No oczywiście. A co nie chcesz poślubić matki swojego dziecka?
-To nie jest moje dziecko. Owszem przespałem się z nią kilka razy, ale zawsze się zabezpieczałem. Uważasz, że 2 gumki by pękły?
-Wątpię, ale Jus, dlaczego to zrobiłeś? I proszę cię nie mów mi, że to był impuls, bo impulsem był nasz ostatni seks. – powiedziała spokojnie kobieta.
-No dobra. Przyznam się. Byłaś moją pierwszą partnerką i po prostu chciałem zobaczyć jak to jest z kimś innym, ale to wymknęło się spod kontroli. Ty nie straciłaś dziewictwa ze mną. Miałaś jednego partnera, prawda?
-Tak. Ale nie robiliśmy tego z miłości, chcieliśmy tylko zobaczyć jak to jest.
-A kto to był?
-Um… Naprawdę chcesz wiedzieć? – Justin przytaknął. – No dobrze. To był… Zack
-Że co?! Pieprzyłaś się z Zackiem?
-Zamknij się może co? Nawet cię jeszcze wtedy nie znałam.
-Prosimy na salę…

-Tak, tak mi się wydaje. Ale Trey, spokojnie… Czy ja traktuje chłopaków jak zabawki? – spytała Mirabel z uśmiechem. Chłopak przez chwilę się zastanawiał. – Ależ oczywiście, chociaż ostatnio…
-Chociaż ostatnio zrozumiałaś, że kochasz Chrisa i nie bardzo ci to wychodzi. – odpowiedział jej po czym obdarzył ją smajlem.
-A ty co? Rozumy wszystkie pozjadałeś? Wcale tak nie jest. Nie kocham Nighta.
-Tak, tak wmawiaj to sobie dalej.
-W takim razie ty najpierw przyznaj, że jesteś na zabój zakochany z Amandzie!

Dziewczyna wzięła torbę z rzeczami dla Belli i szła odwiedzić ją w szpitalu. Niedaleko miejsca pobytu jej przyjaciółki ujrzała Christiana. Podeszła do niego i przywitała się.
-Cześć Chris. Boże, jak ty wyglądasz. Wróciłeś na noc do domu?
-Cześć. Ależ oczywiście.
-Przez wróciłeś na noc do domu mam na myśli, wróciłeś ze szpitala, poszedłeś spać i rano wstałeś, a nie chodziłeś przez całą noc po mieście, a nad ranem poszedłeś się odświeżyć i znów wyszedłeś.
-To nie. I wcale nie po mieście, tylko po parku.
-Och, chodźmy do niej.
Kiedy byli już pod salą szpitalną, w której leżała Mirabel, usłyszeli, że dziewczyna z kimś rozmawia.
-…Nie kocham Nighta.
-…
- W takim razie ty najpierw przyznaj, że jesteś na zabój zakochany z Amandzie!
Panna Newcastle już chciała pukać, kiedy Chris złapał ją za rękę.
-Poczekaj, zobaczymy co powie.
-Nie chce podsłuchiwać
-…Tak kocham ją…
-I co? Jednak się opłacało. Chodź zobaczymy, kto jest twoim cichym wielbicielem. – zapukał i otworzył drzwi. – Cześć wam! – rzucił. Zaraz za nim weszła koleżanka.
-Amanda? – przestraszył się Trey.
-Wszystko słyszała stary – szepnął mu na ucho, a Mallow oblał się rumieńcem.
-Cześć Mi, przy- przyniosłam ci rzeczy.
-Em. Dzięki. Przepraszam was, czy mogłabym przez chwilę zostać sama z Christianem? –spytała niepewnie córka Biebera. Wszyscy się mocno zdziwili nawet sam Night, ale przyjaciele spełnili jej prośbę i wyszli do szpitalnej kafejki.
-No, to o czym chciałaś porozmawiać?
-O niczym, po prostu oni muszą pogadać na osobności, bo miewam, że słyszeliście naszą rozmowę?
-No, gdzieś od tego momentu, w którym mówisz, że mnie nie kochasz, choć mam nadzieję, że raczej chodziło o mojego ojca.
-Nadzieja matką głupich…